Hiszpańska lewica nie zapomina i nie wybacza. Z okazji przypadającej w sobotę 35 rocznicy śmierci gen. Francisca Franco, lewackie organizacje domagają się wyrzucenia z grobu jego ciała i wysadzenia wielkiego kamiennego krzyża. Antyfrankistowskie stowarzyszenia organizują wielką demonstrację w Dolinie Poległych (50 km od Madrytu), miejscu upamiętniającym ofiary wojny domowej 1936-39.
Znajdujące się tam mauzoleum jest solą w oku hiszpańskiej lewicy, bo kazał je zbudować Franco. Kompleks składa się z bazyliki wykutej w skale i ogromnego kamiennego krzyża stojącego na szczycie wzgórza. Ma on ponad 150 metrów wysokości, waży 201 tysięcy ton i jest widoczny z odległości prawie 50 kilometrów. W bazylice mającej formę podziemnej krypty, długiej na 262 metry i wysokiej na sześć pięter, spoczywa 40 tys. urn z prochami żołnierzy frankistowskich i republikańskich. Jest tu także pochowany Franco – czytamy w dzienniku „Rzeczpospolita”.
Organizatorzy antyfrankistowskiego zgromadzenia żądają wysadzenia w powietrze krzyża. „Nie można się godzić na to, by nadal wznosił się w niebo ten symbol śmierci i zemsty” – napisała w komunikacie Państwowa Federacja Forów Pamięci. Według hiszpańskiego dziennika „ABC”, federacja domaga się także desakralizacji bazyliki w Dolinie Poległych, przeniesienia w inne miejsce benedyktynów, którzy się nią opiekują, oraz ekshumacji i oddania rodzinom szczątków pochowanego tam Franco i José Antonia Primo de Rivery (twórca nacjonalistyczno-syndykalistycznej partii Falanga).
Kompleks – już bez krzyża, benedyktynów i charakteru sakralnego – miałby zostać zamieniony w miejsce pamięci „ofiar faszyzmu i więźniów politycznych, którzy go zbudowali jako robotnicy przymusowi”. Dolina Poległych miałaby zostać usunięta z przewodników jako atrakcja turystyczna.
Źródło: „Rzeczpospolita”