"To nie jest kraj dla kobiet" – co kryje się pod takim hasłem? Obrona godności kobiecej, otoczenie szczególną opieką kobiet w ciąży? Nie! Włoskie feministki patrzą na to inaczej, idzie o równouprawnienie w nazwach ulic i placów.
Ile energii i funduszy zmarnowano na tak „poważne i wiekopomne” badania, na które powołują się lewacko nastawione środowiska kobiece? Okazało się, iż w Rzymie na 14270 ulic tylko 336 (2,3 procent) dedykowanych jest kobietom. W Neapolu wszystkich ulic jest 1165, spośród których 55 nazwano imieniem i nazwiskiem znanej kobiety. W Perugii proporcje te wynoszą: 580 ulic “męskich” i 31 “kobiecych”, a w Sassari na Sardynii stosunek ten wynosi: 300:2.
Po sporządzeniu statystyki feministki przystąpiły do ofensywy – zasypują władze miejskie listami elektronicznymi i petycjami, w których piszą: Chcemy, aby nasze żądania zostały uznane z okazji Dnia Kobiet 8 marca. Chcemy złożenia obietnicy, że trzy następne ulice zostaną w najbliższym czasie nazwane imionami kobiet.
Zarządy miast i niektórzy burmistrzowie już odpowiedzieli na ten postulat. Wielu zapewniło, że spełnią żądania feministek. Nie oszukujmy się, to jeszcze nie koniec.
luk
Źródło: rp.pl