Wbrew przedwyborczym zapowiedziom partii rządzącej, irlandzki rząd powołał grupę ekspertów ds. aborcji. Do pracy w rządowym zespole zaproszono trzy znane ze swych lewackich poglądów prawniczki.
Irlandia jest jedynym obok Węgier, krajem europejskim, który ma wpisaną w konstytucję ochronę dzieci poczętych. Artykuł 40.3.3., wprowadzony w 1983 roku, po uprzednim przeprowadzeniu narodowego referendum w tej sprawie mówi jasno: „Państwo uznaje prawo do życia nienarodzonego i równe prawo do życia matki, gwarantuje ustawowe jego poszanowanie oraz obronę i egzekwowanie tego prawa w praktyce” – przypomina Aleksandra Michalczyk z Fundacji PRO Prawo do Życia.
Od kilku miesięcy Irlandią rządzi koalicja partii Fine Gael, która sama siebie określa jako prawicową, oraz Partii Liberalnej. Fine Gael obiecywała przed wyborami, że nie zmieni prawa dotyczącego aborcji. Szef rządu, a jednocześnie lider ugrupowania, zaprosił jednak do współpracy prawniczki od lat postulujące liberalizację przepisów zakazujących aborcji.
„Dziś otrzymaliśmy potwierdzenie, że główny doradca, mianowany do komitetu ekspertów – Mary O’Toole – działała w celu ustanowienia „prawa” do aborcji w haniebnej sprawie X z 1992 roku” – mówi Niamh Uí Bhriain z Instytutu Życia. Chodzi o sprawę czternastoletniej ciężarnej dziewczynki. Zagroziła ona, że jeśli nie umożliwi się jej wyjazdu za granicę w celu dokonania aborcji, to popełni samobójstwo. Sąd uznał wówczas, że jest to… ”prawdziwe i poważne zagrożenie życia (…) którego można uniknąć jedynie poprzez przerwanie ciąży”, więc „taka aborcja jest dopuszczalna”.
Inna prawniczka zaproszona przez rząd do współpracy, dr Deirdre Madden, „zasłynęła” ze sprzecznej z nauką wypowiedzi, iż „embrion nie jest jeszcze osobą”, a trzecia z pań, które będą doradzać premierowi w kwestii aborcji, Ailish Ní Riain, nazywa dziecko poczęte „zawartością macicy” i jest autorką wskazówek dla lekarzy, w których nalega, by ci kierowali kobiety na aborcję.
Dlaczego takie manipulacje uchodzą politykom „na sucho”? Odpowiedź jest prosta – nikt ich nie rozlicza. Jeżeli stoimy biernie i nie pokazujemy innym czym tak naprawdę jest aborcja, to nie ma ich co w oczy koleć. Wtedy temat można rozmyć i znaleźć jakąkolwiek przykrywkę dla zezwolenia na mordowanie dzieci – twierdzi Aleksandra Michalczyk.