Amerykańscy obrońcy życia traktowali jako jedno z ważniejszych zwycięstw niedawne doprowadzenie do zerwania współpracy walczącej z rakiem piersi Fundacji im. Susan G. Komen (SGK) z aborcyjnym gigantem Planned Parenthood (PP). Zwolennicy zabijania dzieci pokazali jednak, że potrafią się mścić. Przypuszczono bezpardonowy atak na Fundację.
Będąca światowym liderem działań na rzecz walki z rakiem u kobiet fundacja, po zmianie statutu nie może współpracować z partnerami, wobec których toczy się śledztwo prowadzone przez władz lokalne, stanowe czy federalne. Działania aborcyjnej organizacji wzięli ostatnio pod lupę kongresmani USA – wszczęto postępowanie w sprawie Planned Parenthood mające wyjaśnić malwersacje finansowe i przypadki molestowania nieletnich. To był oficjalny powód zaprzestania współpracy między SGK a PP. Dla aborcjonistów było to całkowite zaskoczenie i bardzo duża strata – kwoty przekazywane przez Fundację szacowano na ok. 680 tys. dolarów rocznie.
Szefowa PP Cecile Richards, szybko przypuściła atak na zaprzyjaźnioną do niedawna Fundację, a mainstreamowe media pospieszyły jej z pomocą. Jako zarzut przedstawiono „uleganie argumentom działaczy antyaborcyjnych”, Richards mówiła o tym w bardzo niewybrednych słowach. Fundację zaczęły zalewać obraźliwe listy. Co prawda z przeciwnej strony również docierały listy wyrażające wsparcie i dziękujące SGK za odważne decyzje, niestety nie były one aż tak liczne – pisze „Nasz Dziennik”.
Pod wpływem presji założycielka Fundacji SGK Nancy Brinker wydała oświadczenie, w którym przeprosiła za „decyzje, które wywołały pewne zamieszanie”. Obiecała, że kryteria przyznawania pieniędzy poszczególnym instytucjom zostaną zmodyfikowane w taki sposób, by współpracę ze względu na śledztwo, jakim objęta jest dana organizacja, można było zerwać jedynie w sytuacji, kiedy dochodzenie zostało wszczęte na tle przestępczym i zostało zakończone. Zapewniła również, że pieniądze które już zostały przyznane nie zostaną wycofane, a Planned Parenthood zachowa możliwość starania się o fundusze od jej fundacji.
Telewizja, radio i prasa niemal jednogłośnie okrzyknęły kapitulację SGK i powrót do wcześniejszych założeń. Jak przekonują amerykańscy liderzy ruchu pro-life, nowe stanowisko fundacji nie daje podstaw ku temu, by mówić o zmianie decyzji co do łożenia pieniędzy na cele PP. Wielu działaczy na rzecz życia stwierdza, iż presja, jaką wywiera środowisko PP, jest klasyczną próbą wymuszenia pewnych działań. "Dajcie nam pieniądze, inaczej was zniszczymy" - na takiej zasadzie działa aborcyjny gigant.
Źródło: „Nasz Dziennik”