Prokuratura w Łodzi zdecydowała o wszczęciu dochodzenia w sprawie incydentu, do jakiego doszło w czerwcu w trakcie procesji Bożego Ciała. Jedną z łódzkich procesji próbował zakłócić roznegliżowany mężczyzna z przypiętymi do pleców sztucznymi skrzydłami motyla.
Doniesienie do prokuratury w sprawie zakłócenia procesji złożył najpierw proboszcz łódzkiej katedry, a później jeden z jej uczestników, który stwierdził, że doszło do obrazy uczuć religijnych. W sierpniu prokuratura uznała jednak, że brak jest podstaw do wszczęcia śledztwa, w środę sąd uchylił tę decyzję. Sąd nie podzielił stanowiska prokuratury, że prowadzenie postępowania w tej sprawie byłoby bezzasadne. Zalecono dokonanie szeregu czynności procesowych, co oznacza ponowne wszczęcie postępowania w tej sprawie.
Do zdarzenia doszło w czerwcu tego roku w trakcie procesji Bożego Ciała w pobliżu łódzkiej archikatedry. W pewnym momencie do uczestników uroczystości dołączył mężczyzna, sam siebie nazywający artystą, w stroju sugerującym przebranie motyla. Przez kilka minut m.in. pląsał między wiernymi, podskakiwał, robił ósemki. Później schował się w bramie. „Artysta” ów już wcześniej zakłócał uroczystości religijne. W trakcie transmisji mszy beatyfikacyjnej Jana Pawła II, którą wielu łodzian wspólnie oglądało na telebimach ustawionych przed archikatedrą, mężczyzna trzymał duży transparent z podobizną twarzy Jana Pawła II i napisem „To nie jest mój ojciec”.
Źródło: wiara.pl