O prześladowaniu chrześcijan w Wietnamie z tamtejszym dziennikarzem An Dangiem rozmawia Agnieszka Gracz z "Naszego Dziennika".
Nasilają się prześladowania redemptorystów i wiernych z Thai Ha. Jak obecnie przedstawia się sytuacja w tej wietnamskiej parafii?
- Jest ona obserwowana. Wierni mogą wchodzić do Kościoła i uczestniczyć we Mszy św. jak zwykle. Jednak teraz są też monitorowani za pośrednictwem kamery i przez policję. Cały czas mam kontakt z prowincjałem zgromadzenia i ojcami. W ubiegły piątek zostali zatrzymani: ojciec Joseph Nguyen Van Phuong, proboszcz parafii, ojciec Joseph Luong Van Long, redemptorysta z Hanoi, jeden z braci i ponad 30 parafian. Policja pobiła ich, aresztowała i przewiozła do miejskiego centrum, w którym przebywają byłe prostytutki. Trzeba podkreślić, że kiedy policja ich zaatakowała, szli spokojnie i nie naruszali porządku publicznego.
Zatrzymanym postawiono jakieś konkretne zarzuty?
- Funkcjonariusze nie przedstawili żadnych oficjalnych oskarżeń proboszczowi ojcu Josephowi Nguyenowi. Wygląda na to, że policja i władze bały się, iż jeśli coś złego stanie się ojcu Josephowi (został mocno pobity przez policję i żołnierzy), pociągnie to za sobą masowe protesty w całym Wietnamie. Zwolnili więc go. Jednak odmówił opuszczenia aresztu, nalegając, by uwolniono zatrzymanych wraz z nim ojców i wiernych. Ostatecznie późnym popołudniem wszyscy opuścili areszt. (...)
Jako katolicki dziennikarz jest Pan prześladowany przez władze?
- Gdyby wiedzieli dokładnie, gdzie jestem, zabiliby mnie.
Jakiej pomocy teraz najbardziej potrzeba katolikom w Wietnamie?
- Informacji. Wierni w Wietnamie doświadczają wielu prześladowań. Jeśli ich głos byłby słyszalny na forum międzynarodowym, byłoby to dla nas największą pomocą.
Cały tekst wywiadu Agnieszki Gracz z An Dangiem można przeczytać na www.naszdziennik.pl