Władze "Planned Parenthood” poinformowały, że dochód ich sieci klinik przekroczył w zeszłym roku, uwaga! - miliard dolarów. Sporą część kasy, która poszła na uśmiercanie setek tysięcy nienarodzonych dzieci, dali hollywoodzcy celebryci. Oto prawdziwa "czarna lista Hollywood".
Nie jest żadnym wielkim zaskoczeniem, że gwiazdy wspierają wszystko, co jest modne i „postępowe”. Świetnie to pokazał Sacha Baron Cohen w swoim skandalicznym filmie „Bruno”, gdzie dwie blondyny doradzały stawiającym pierwsze kroki w showbizie, w co akurat się zaangażować, by być „trendy”. Na czele ich listy była walka z globalnym ociepleniem, walka o prawa zwierząt czy adopcja murzyńskiego dziecka z Afryki.
Jednak chyba najpopularniejszą formą „dobroczynności”, w jaką angażują się amerykańscy celebryci, jest wspieranie holokaustu nienarodzonych. Część gwiazdeczek wspiera go, bo jest to po prostu modne. Jestem przekonany, że przed II wojną światową duża ich część (wtedy pojęcie celebryty w takim sensie, jak dziś, jeszcze nie funkcjonowało) czciłaby eugenikę czy postępowych „doktorów z piekła rodem”, którzy później zabawiali się w obozach koncentracyjnych z podludźmi o haczykowatych nosach czy słowiańskich nazwiskach. Z drugiej strony niewątpliwie wiele celebrytek promuje zabijanie dzieci nienarodzonych, by zagłuszyć własne sumienie. W tym biznesie naprawdę łatwo o „niepożądaną ciążę”, którą trzeba unicestwić dla kariery.
Portal LifeNews przedstawił listę, nazwijmy ich „death celebryties”, gwiazdeczek, których pieniądze pomogły zabić niewinne dzieci jeszcze w brzuszkach swoim mam.
[...]
Pełny tekst:
Fronda.pl