Co najmniej czterema rakietami wystrzelonymi z terytorium Libanu został wczoraj zaatakowany Izrael. Kilka budynków uległo zniszczeniu, prawdopodobnie jednak nikt nie ucierpiał.
Armia izraelska odpowiedziała atakując sektor, z którego wystrzelono rakiety – oświadczył izraelski rzecznik wosjkowy. Armia uważa, że był to poważny incydent i sądzi, że odpowiedzialność za zapobieganie tego rodzaju ostrzałom spada na rząd i armię Libanu – dodał.
Policja na północy Izraela została postawiona w stan gotowości, ale nie wydano żadnych specjalnych dekretów ostrzegających ludność, ani nie zaapelowano o schronienie się w bunkrach. Nie ogłoszono też alarmu.
Hassan Nasrallah, lider Hezbollahu, terrorystycznej palestyńskiej organizacji, która de facto sprawuje władzę nad Libanem, powiedział przed kilkom tygodniami, że izraelski atak na Iran, lub „mieszanie się w sprawy Syrii”, doprowadzi do konfrontacji jego ugrupowania z Izraelem – przypomina Polskie Radio. Granica izraelsko-libańska w ostatnich latach, od czasu zakończenia wojny między tymi krajami w 2006 roku, była raczej spokojna. Za wtorkowe wydarzenia nikt po stronie Libanu nie przyjął odpowiedzialności.
Źródło: tvp.info, polskieradio.pl