Parlamentarzysta Joe Comartin wystąpił z propozycją nowelizacji kodeksu karnego, obniżającą wiek dopuszczalności sodomii do 16 roku życia. Pierwsze czytanie w tej sprawie odbyło się 11 lutego br.
Obecnie prawo zabrania kontaktów sodomskich z osobami w wieku poniżej osiemnastego roku życia. Kodeks karny za stosunki analne z nieletnimi przewiduje karę pozbawienia wolności do lat dziesięciu.
Comartin już wcześniej, w 2007 r. proponował obniżyć wiek dopuszczalności sodomii, ale jego poprawka przepadła w komisji legislacyjnej.
Politycy często ignorują liczne badania nt. medycznych konsekwencji zachowań homoseksualnych i decydują się na przyjęcie rozwiązań, zagrażających młodzieży.
Chociaż homoseksualizm aż do 1973 r. uważany był za chorobę psychiczną, w końcu został usunięty z przewodnika chorób psychicznych. Wielu naukowców i medyków uważa, że to było błędne posunięcie.
– Homoseksualne praktyki niosą ze sobą poważne zagrożenie dla zdrowia – uważa dr Rick Fitzgibbons. Mówi on, że badania wykazały, iż wśród homoseksualistów istnieje wysoki odsetek samobójstw. Doświadczają oni także bardzo negatywnych emocji, wynikających z tego typu relacji z innymi osobami. – Młodzi ludzie cierpiący na te zaburzenia – zauważa doktor – cztery razy częściej niż ich rówieśnicy doświadczają poważnej depresji, prawie trzy razy częściej cierpią z powodu zaburzeń lękowych, prawie cztery razy częściej doświadczają zaburzeń zachowania, prawie pięciokrotnie bardziej są narażeni na uzależnienie od nikotyny, sześć razy częściej cierpią z powodu wielu innych chorób, i ponad sześć razy częściej usiłują popełnić samobójstwo.
Homoseksualiści jednak upierają się, że to brak akceptacji społecznej jest główną przyczyną psychicznych problemów doświadczanych przez osoby, które angażują się w aktywność homoseksualną. Fitzgibbons odpowiada, że obszerne badania, które przeprowadzono w Holandii, gdzie homoseksualizm jest od dawna zalegalizowany i chroniony prawnie, pokazują, iż „psychicznej choroby nie można przypisać odrzuceniu społecznemu i homofobii".
Wysoki poziom zaburzeń psychicznych, związanych z zachowaniami homoseksualnymi w Holandii, przeczy założeniu homoseksualnych aktywistów dot. przyczyny tych zaburzeń wśród pederastów i lesbijek.
Fitzgibbons krytykuje postępowanie niektórych stowarzyszeń i instytucji medycznych, które przemilczają fakt ogromnego zagrożenia zdrowotnego, jakie niosą ze sobą zachowania homoseksualne. Przykładowo, badania z 2007 r. opublikowane w International Journal od STD & Aids dowiodły, że mężczyźni zarażeni wirusem HIV, którzy uprawiają seks analny z innymi mężczyznami są 90 razy częściej, niż reszta populacji, narażeni na rozwój raka odbytu.
W 2005 r., wobec zagrożenia legalizacji tzw. małżeństw jednopłciowych, grupa kanadyjskich lekarzy przedstawiła parlamentarzystom raport, wskazując na to, że „homoseksualne małżeństwa” stanowią zagrożenie dla Kanadyjczyków. Powiedziano, że seks analny, praktykowany przez większość homoseksualnych mężczyzn wiąże się z przenoszeniem chorób „wielu rzadkich lub nawet nieznanych w populacji heteroseksualnej", takich jak: rak odbytu, rzeżączka, kiła, zapalenie wątroby typu „B” i „C” oraz infekcjami spowodowanymi przez: Chlamydia trachomatis, Cryptosporidium, Giardia lamblia, wirus Herpes simplex, HIV, wirus brodawczaka ludzkiego, Isospora belli, Microsporidia.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS
Komentarz PiotrSkarga.pl:
Gigantyczne kłamstwo, na którym zbudowana jest ideologia ruchu homoseksualnego jest aż nader oczywiste. Zignorowano podstawowe prawdy na temat człowieka.
Kościół, który od przeszło 2000 lat jest najlepszym znawcą natury ludzkiej, zawsze klasyfikował akty homoseksualne jako przeciwne naturze. Kościół głosi też, że istnieje obiektywna moralność, której łamanie wiąże się z m.in. z wyrzutami sumienia i destrukcją wnętrza człowieka, a ostatecznie z wiecznym potępieniem duszy.
Opisane wyżej wyniki badań lekarskich wśród homoseksualistów, pokazują dobitnie jak grzech sodomski niszczy całego człowieka: jego duszę i ciało. I to właśnie ów powstający w wyniku popełniania grzechu nieporządek przyczynia się do opisanych w powyższej informacji zaburzeń nie zaś tzw. „brak społecznej akceptacji”.