– Temat kadencyjności proboszczów powróci na obradach biskupich najwcześniej w marcu przyszłego roku – powiedział w rozmowie z KAI abp Stanisław Gądecki, który na ostatnim zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski referował argumenty za i przeciwko kadencyjności tego urzędu. Hierarcha zastrzega jednak, że trudno teraz przesądzać jakie będą decyzje biskupów, być może nie dojdzie nawet do powstania projektu dekretu w tej sprawie.
–
Do tej pory nie doszliśmy do konkluzji w tej sprawie – zastrzega abp Gądecki, przypominając, że temat kadencyjności był rozpatrywany podczas II Polskiego Synodu Plenarnego, który trwał w latach 1991-1999. Nie doszło jednak do żadnych rozstrzygnięć a temat nie został nawet umieszczony w dokumentach synodalnych.
Teraz kwestia kadencyjności powraca, po niemal 10 latach przerwy. –
Początkowo, jeszcze podczas spotkania w Katowicach, biskupi bardzo przychylnie patrzyli na kadencyjność urzędu proboszcza – przyznaje arcybiskup. –
Jednak od tego czasu zostały przeprowadzone konsultacje z radami kapłańskimi, podczas których okazało się, że jest wiele argumentów przeciwko kadencyjności – dodał.
Argumenty „za” wskazują na zjawisko popadania w rutynę po wielu latach pracy księży w jednym miejscu. Między proboszczem a parafianami wytwarzają się familiarne relacje, które utrudniają stawianie wymagań. Mogą się również tworzyć konflikty. –
Przy kadencyjności łatwiejsze byłoby wykorzystywanie talentów i energii młodych księży, którzy obecnie muszą czekać wiele lat na objęcie tej funkcji – dodaje abp Gądecki.
Z drugiej jednak strony większość księży opowiada się przeciwko kadencyjności. Także sami zakonnicy – w części – gdyby mieli wybór, nie chcieliby kadencyjności dla siebie. –
Kadencyjność może negatywnie wpłynąć na ojcowski autorytet proboszczów – przytacza jeden z argumentów przeciwko abp Gądecki. Dodatkowo pewne dzieła materialne, jak budowa kościoła czy poważne remonty – trudno jest wykonać w ciągu jednej krótkiej kadencji. Mija też pewien czas, zanim nowy proboszcz zdobędzie zaufanie parafian. Kadencyjność pociąga też za sobą realne niebezpieczeństwo rozluźnienia więzi duszpasterskiej i traktowania funkcji proboszcza bardziej jako urzędu niż pracy duszpasterskiej.
Z punktu widzenia prawa kanonicznego, proboszcz mianowany jest na stałe, wymaga się od niego jedynie, by po 75. roku życia złożył rezygnację z funkcji na ręce biskupa diecezji, który może ją przyjąć bądź nie.
–
Proboszcz winien cieszyć się stałością i dlatego ma być mianowany na czas nieokreślony, na czas określony biskup może mianować tylko w tedy, gdy zezwala na to dekret Konferencji Episkopatu – cytuje w rozmowie z KAI ks. prof. Remigiusz Sobański, wybitny znawca prawa kanonicznego.
Kanonista opowiada się za niewprowadzaniem kadencyjności proboszczów. –
W prawie kanonicznym są odpowiednie procedury pozwalające na odwołanie czy usunięcie proboszcza, jeśli nie wypełnia on swoich obowiązków czy to z przyczyn zależnych czy niezależnych od niego, np. jeśli jest obłożnie chory bądź posiadając talenty duszpasterskie nie orientuje się w sprawach ekonomicznych a parafia wymaga np. budowy kościoła – argumentuje ks. prof. Sobański.
Istnieją też przypadki przenoszenia proboszczów na inne miejsce za obopólną – biskupa i samego proboszcza – zgodą. –
Ja opowiadam się za ogólną zasadą, która dotyczy też prawa niekościelnego. Jeśli jest problem, to należy korzystać z uregulowań prawnych, które już istnieją a nie tworzyć nowych. Dobro Kościoła może być realizowane również na podstawie prawa, które obowiązuje teraz. Stałość na urzędzie proboszczowskim jest dobrem, które należy chronić.
Źródło: KAI