Kiedy żołnierz staje się bezwartościowy?

2011-01-05 00:00:00
Kiedy żołnierz staje się bezwartościowy?

Ile jest warte życie żołnierza amerykańskiego? Kiedy żołnierz staje się bezwartościowy? To pytania, które będziemy musieli zadać sobie w najbliższych dniach.


Żołnierz ranny w Afganistanie natychmiast jest zabierany z pola walki i w ciągu zaledwie kilku godzin pokonuje samolotem „połowę świata”, by trafić do szpitala. Widać w tym podziwu godną troskę i wielką wartość, jaką przywiązuje się do życia amerykańskich żołnierzy.

Jednakże tej troski okazywanej na polu bitwy już nie widać poza nim. Wydaje się, że są chwile, w których amerykański żołnierz staje się po prostu zbędny.

Naturalnie mamy tu na myśli szalejącą obecnie wewnątrz armii debatę w sprawie polityki „Don’t Ask, Don’t Tell”. Wszyscy skupiają się na tym, co się wydarzy pierwszego grudnia, kiedy opublikowany zostanie raport wojskowy dotyczący konsekwencji zniesienia tej polityki w armii.

Wniosków raportu łatwo można się domyślić. Wszystko bowiem wskazuje na to, że dyskusja dotyczyć będzie sposobu zniesienia zakazu służby jawnych homoseksualistów w armii, a nie tego, czy w ogóle powinno się to uczynić. Dojdzie się do wniosku, że dopuszczenie jawnych pederastów do służby w armii nie będzie miało znaczącego negatywnego wpływu. Okaże się, że żołnierz po prostu jest zbyteczny. Może zostać wykorzystany do eksperymentu społecznego. Może być karany za wartości religijne, które wyznaje. Może być pozbawiony wolności, o którą walczy.

Wyniki raportu będą poprawne politycznie, ponieważ taka jest decyzja władzy wyższej niż Szefa Połączonych Sztabów, która uznała, że amerykański żołnierz jest zbędny.

Sędziowie, liberalni teoretycy i ustawodawcy domagają się uchylenia zakazu w trybie pilnym, co przechodzi wszelkie wyobrażenie. Jedna sędzina bierze w swoje ręce niemal dyktatorską władzę. Rzecznicy zniesienia zakazu nie mogą nawet poczekać do pierwszego grudnia, kiedy wyniki raportu potwierdzą ich opinie. Muszą odwołać zakaz natychmiast, nawet jeśli jest to wbrew stanowisku większości Amerykanów... nawet jeśli oznaczać to będzie uznanie amerykańskich żołnierzy za niepotrzebnych.

Można twierdzić, iż nie ma dowodów na to, że otwarcie armii dla jawnych homoseksualistów (w tym biseksualistów i transseksualistów) może uczynić żołnierzy zbędnymi. Nawet nie o to w tej chwili chodzi. Zwolennicy zniesienia zakazu nie mogą czekać z przypieczętowaniem decyzji, która już dawno została podjęta.

Jednocześnie nie ma wątpliwości, że będzie to miało wpływ na armię. Profesja, która wymaga zdecydowania w działaniu, musi otworzyć swoje drzwi dla niejednoznacznych biseksualnych i transseksualnych żołnierzy. Słychać już, że wyższe władze wojskowe zapowiedziały oficerom, iż muszą zaakceptować decyzję, albo zostaną nazwani „bigotami” i wydaleni z armii. Często działający w stresie żołnierze już wkrótce będą musieli szczególnie uważać, aby unikać jakichkolwiek działań, gestów i komentarzy, które mogą zostać zinterpretowane jako „dyskryminujące” wobec uprzywilejowanej obecnie klasy homoseksualistów, gotowych donosić o wszelkich przejawach „bigoterii”. Kapelani będą mieli poważny problem. Będą musieli sobie poradzić z grzechem homoseksualizmu. Generałowie mają poważne zastrzeżenia dot. zniesienia zakazu i jego wpływu na morale żołnierzy.

Mimo to, robi się wszystko, aby wprowadzić do armii mniejszość, która domaga się wstępu do wojska. Wszystkie te wartości, jak honor, tradycje i rozróżnianie cnoty od występku, prawdy od błędu, dobra od zła tak istotne dla kondycji wojska, staną się nieistotne.

Nawet tak praktyczna kwestia jak zagrożenie wprowadzenia na pole bitwy kategorii osób, które nie mogą oddawać krwi do transfuzji, ze względu na ryzyko zarażenia chorobami, nie wzruszyło zwolenników zniesienia zakazu.

Mieszanie krwi na polu bitwy stanowi poważne zagrożenie dla życia żołnierzy. Żołnierzowi, który z taką troską zabierany jest z pola bitwy w Afganistanie i transportowany do naszych szpitali w Niemczech, obecnie grozi niebezpieczeństwo zarażenia się od swojego towarzysza broni, a wszystko to z powodu decyzji sędziów i ustawodawców.

Tymczasem, żadne życie nie jest zagrożone z powodu utrzymywania zakazu. Tak długo, jak choćby jeden żołnierz będzie się czuł zagrożony z powodu atmosfery wywołanej zniesieniem zakazu, tak długo, jak życie będzie zagrożone z powodu splamienia krwią, tak długo, jak żołnierze zdołają zachować sens honoru, powinniśmy utrzymać zakaz służby jawnych homoseksualistów.

W rzeczywistości bowiem musimy zadać sobie pytanie: Kiedy żołnierz staje się bezwartościowy?

John Horvat

Źródło: tfp.org, AS
Przyjaciele „Przymierza z Maryją” to wspólnota istniejąca przy Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi od ponad trzech lat. Gromadzi ona najbardziej oddanych Czytelników pisma, którzy w sposób szczególny postanowili pomagać w rozwoju naszego dwumiesięcznika. Ciebie też, Drogi Czytelniku, zapraszamy do tego grona – do rodziny Przyjaciół „Przymierza z Maryją”!
W pierwszy piątek miesiąca lipca, o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.
„Korzenie ruchu obrońców życia w Polsce” - pod takim tytułem w rzeszowskim Klubie „Polonia Christiana” prelekcję wygłosi dr Paweł Momro - jeden z autorów monografii poświęconej działalności społecznej na rzecz prawa do życia w Polsce. Tym razem spotykamy się w sobotnie przedpołudnie w kawiarni Niebo w Mieście. Zapraszamy!
W sobotę 28 czerwca obchodzimy uroczystość Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny. To doskonały moment, aby zwrócić się do Matki Bożej z wiarą w to, że na końcu Jej Niepokalane Serce zatriumfuje! Jest to szczególnie ważne dzisiaj, kiedy świat ponownie balansuje na krawędzi globalnego konfliktu...
Apostolat Fatimy jest wspólnotą gromadzącą od 22 lat najbardziej oddanych Przyjaciół i Sympatyków Stowarzyszenia Ks. Piotra Skargi. To m.in. dzięki nim Stowarzyszenie może prowadzić misję budzenia sumień Polaków i szerzenia Orędzia Matki Bożej Fatimskiej. Warto dołączyć do niej zwłaszcza dziś, w uroczystość Bożego Ciała i tym samym dać kolejne świadectwo przywiązania do katolickich wartości.