Lekarze odmawiają recept na antykoncepcję – donosi „Dziennik”. Gazeta ubolewa, że Polki najrzadziej ze wszystkich Europejek korzystają z antykoncepcji hormonalnej. Jednak w tekście ani raz nie pada wyjaśnienie, że medykamenty te, to najczęściej środki wczesnoporonne powodujące śmierć poczętego człowieka.
”Dziennik” informuje o inicjatywie proaborcyjnej Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, która wystosowała w poniedziałek do minister zdrowia Ewy Kopacz list w sprawie dostępności „antykoncepcji” hormonalnej. Apeluje w nim o specjalny program „uświadamiający kobiety oraz lekarzy”.
– Polska jest na szarym końcu w Europie, jeśli chodzi o używanie antykoncepcji hormonalnej. Prześcigają nas nawet Rumunki czy Litwinki – podkreśla Wanda Nowicka, przewodnicząca Federacji.
”Dziennik” pisze, że do Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zgłasza się coraz więcej kobiet, którym ginekolodzy nie chcą przepisywać antykoncepcji, bo jest to niezgodne z ich przekonaniami religijnymi. Lekarze twierdzą także, że odmawiają przepisania młodym kobietom pigułek, bo te „traktują je często jak witaminy”.
– Z naszych doświadczeń wynika również, że lekarze kierują się bardziej ideologią niż wiedzą medyczną – ubolewa Nowicka. – Kobiety dzwonią i żalą się, że lekarze wręcz nazywali je morderczyniami. Straszą też, że od tabletek utyją albo zachorują – mówi przewodnicząca organizacji proaborcyjnej.
Takie postawy wśród kolegów po fachu zauważa ginekolog dr Medard Lech, przewodniczący Europejskiego Towarzystwa Antykoncepcji – czytamy w „Dzienniku”. Twierdzi, że są placówki, w których w ogóle nie przepisuje się środków antykoncepcyjnych wskazując na warszawski Szpital im. Świętej Rodziny na ulicy Madalińskiego.
Gazeta podaje, że „choć ginekolog ma prawo odmówić wypisania recepty ze względu na swoje przekonania, to ma również obowiązek wysłać kobietę do innego lekarza, który na pewno to zrobi”. Zaznacza także, że „tak się często dzieje, bo kobiety są coraz bardziej uświadomione”, a wpływ na to mają kampanie reklamowe.
Źródło: PiotrSkarga.pl, „Dziennik”
Kampanie reklamowe „uświadamiające” kobiety są równie rzetelne jak tekst z „Dziennika”. Nie chodzi w nich o to, żeby kobieta poznała prawdę na temat działania wciskanych jej na siłę medykamentów, ale by po nie sięgnęła mimo wszystko, tzn. mimo tych „okropnych przekonań religijnych”. A jeśli lekarze, świadomi przecież, w przeciwieństwie do zaślepionej ideologicznie feministki, skutków podania środka wczesnoporonnego – tak tragicznych dla poczętego człowieka, jak i niezwykłej szkodliwości środków hormonalnych szczególnie dla młodych kobiet i dziewczyn, nie chcą przepisywać tych środków to należy ich zmusić administracyjnie. Ale to oczywiście nie jest prymat ideologii...