”Według naszych postępowców przekonywanie 14-letniej dziewczynki do dokonania aborcji jest właściwe, natomiast postawa przeciwna wymaga polityczno-prawnej interwencji” – pisze Bronisław Wildstein na łamach „Rzeczpospolitej”. Publicysta komentuje manipulacje „Gazety Wyborczej” w sprawie nastoletniej lublinianki, która jest wykorzystywana przez gazetę Agory i środowiska feministyczno-aborcyjne do rozpropagowania procederu zabijania dzieci nienarodzonych.
”Ciemnogród kontratakuje – zatrzęsła się z oburzenia postępowa Polska. «Odmówili aborcji zgwałconej 14-latce» – wołał weekendowy tytuł «Gazety Wyborczej»” – pisze Wildstein.
Publicysta podkreśla, że do „obrony prawa do aborcji dziewczynki ruszyły najróżniejsze autorytety: feministki, instytucje w rodzaju Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, SLD w ogólności i jego poszczególni działacze z nowym przewodniczącym w szczególności, prof. Jan Widacki (tak, tak, to ten) itd”.
Wildstein zauważa, że w tej sprawie mamy do czynienia z dwiema wersjami rzeczywistości.
”Jeszcze w weekend sprawa wyglądała następująco. Zgwałconej 14-latce pomimo podstaw prawnych odmówiono dokonania aborcji w dwóch szpitalach w Lublinie. Wszystko to działo się podobno z powodu kampanii, jaką zorganizował Kościół i organizacje pro-life. – Dziewczyna i jej matka czują się zaszczute. Dziewczyna dostaje esemesy od obrońców życia, że powinna urodzić. Robią jej pranie mózgu. Moim zdaniem rozmawia tylko z psychologami wskazanymi przez organizacje prorodzinne. Jak ma podjąć świadomą decyzję? – wzruszała się dolą 14-latki, czyli niemożnością dokonania przez nią aborcji, znana działaczka feministyczna Wanda Nowicka” – relacjonuje publicysta, zaznaczając, że manipulacja, w której uczestniczyła część mediów i wpływowe proaborcyjne środowiska, nie wywołała żadnej refleksji.
”W poniedziałek okazało się jednak – i trzeba było to ogłosić – że dziewczyna nie została zgwałcona, a sprawcą ciąży jest jej rówieśnik” – pisze dalej publicysta „Rz”. „Ponadto wszystko wskazuje na to, iż nie tyle uniemożliwiono jej aborcję, ile nie zgodziła się ona na nią, pomimo presji ze strony matki, tudzież gromadki feministek. Informacje te wyczytać można, zestawiając teksty z kolejnych wydań „Wyborczej” – weekendowego i poniedziałkowego. Jednocześnie „Gazeta” nie uznała za stosowne przeprosić ani choćby jednoznacznie wskazać popełnionych przez siebie nadużyć. Całość manipulacji odsłoniła na Salonie24 blogerka Kataryna” – czytamy w „Rzeczpospolitej”.
”Manipulacja, w której uczestniczyła część mediów i wpływowe proaborcyjne środowiska, nie wywołała żadnej refleksji. Nie doprowadziła do choćby czasowego wycofania poparcia dla manipulantów zaangażowanych w tę sprawę. Jeśli jesteś po „naszej stronie” i reprezentujesz „słuszne poglądy” – zdają się mówić rodzimi postępowcy – możesz robić, co chcesz. Postawa taka nie tylko wyklucza dyskusję. Uniemożliwia jakąkolwiek komunikację” – konkluduje Wildstein.
Źródło: „Rzeczpospolita”