Dzierzgów to niewielka wieś położona w powiecie włoszczowskim, w województwie świętokrzyskim. Znajduje się tu Sanktuarium Maryjne, w którym od wieków kultem otacza się Matkę Bożą wyrażoną w XVI-wiecznej ikonie, pochodzącej z terenu dzisiejszej Ukrainy.
Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP został zbudowany przed nieco ponad stu laty. Jednakże parafia w Dzierzgowie powstała już prawdopodobnie w XIII wieku i przed murowanym kościołem miała dwa drewniane. Do starszego z nich w 1651 roku trafił obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przywiózł go tutaj dowódca chorągwi krakowskiej Jan Stanisław Myszkowski, którego krewni mieszkali w pobliskim Bieganowie. Według tradycji Myszkowski ocalił obraz przed zniszczeniem w czasie bitwy z Kozakami i Tatarami pod Beresteczkiem.
13 lat później o obrazie było głośno w całej Rzeczypospolitej. 22 lipca 1664 roku, w dzień św. Marii Magdaleny, kościelny zauważył łzy płynące z prawego oka Maryi. Zawiadomił o tym księży i, gdy razem zaczęli wycierać łzy z prawego oka, zobaczyli, że popłynęły też z lewego. Na noc w kościele postawiono straże, ale rano obraz znów płakał. Świadkami tego wydarzenia byli nie tylko miejscowi kapłani, ale także okoliczna szlachta i chłopi. Łez już nie wycierano, same wyschły. 26 lipca, w dzień świętej Anny, Maryja zapłakała po raz ostatni. Wydarzenie to upamiętnił Wespazjan Kochowski, który mieszkał w pobliskich Goleniowach. W Pieśni XXVIII napisał:
Te oczy płaczą, twarz łzami skrapiają,
Które na Polskę łaskawie wzglądają
Te oczy płaczą Matki naszej drogi
Dla napomnienia nam i dla przestrogi.
Wieść o tym zdarzeniu szybko rozeszła się wśród okolicznych mieszkańców, którzy tłumnie zaczęli nawiedzać świątynię. Dotarła również do kurii krakowskiej, a ta powołała specjalną komisję, która po zbadaniu okoliczności tego nadprzyrodzonego zjawiska, rychło zezwoliła na kult obrazu Matki Bożej Dzierzgowskiej zwanej odtąd Płaczącą. Licznie przybywali tu m.in. chorzy i doznawali wielu łask, o czym świadczą wota, ordery czy biżuteria zostawiona w podzięce w sanktuarium. Niestety, duża ich część została zrabowana przez żołnierzy rosyjskich w 1794 roku.
Na kościelnej tablicy można przeczytać m.in., że 15 sierpnia 1850 roku
chora na nogi mieszkanka Szczekocin przybyła do kościoła o kulach, a wyszła o własnych siłach.
Dziś, przed oblicze Dzierzgowskiej Pani nieustannie przybywają wierni. Jedni z grupą pielgrzymów, inni samotnie, bez rozgłosu, jak kobiety czy małżeństwa, które bardzo pragną, a nie mogą mieć dzieci. W tym miejscu proszą Maryję o potomstwo...
DMB
Redakcja dziękuje Pani Wandzie z Dzierzgowa za inspirację i materiały.