Wokół sprawy czternastoletniej Agaty (imię zmienione przez media) narosło sporo mitów. Opierając się jedynie na doniesieniach medialnych wiemy, że dziewczyna jest w ciąży. Ciąża nie jest wynikiem gwałtu - jak to pierwotnie przedstawiano - i sama dziewczyna przeżywając głębokie rozterki nie wie na pewno czy zabić poczęte dziecko, czy też nie.
Wiemy także, że matka chce „przerwania ciąży” i w tym celu zwróciła się o pomoc do radykalnej działaczki lewicowej i feministki Wandy Nowickiej, kierującej Federacją na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Federacja i wspierające ją media liberalne prowadzą nagonkę na organizacje pro-life oraz księdza, do którego dziewczyna z własnej woli zwróciła się o pomoc. Oskarża się ich o pranie mózgu Agacie, która przeżywa rozterki i często zmienia zdanie. Zaś działacz SLD zapowiedział, że poda tego czcigodnego kapłana do sądu.
Politycy i publicyści z lewej strony sceny nie kryją swego oburzenia z tego powodu, że nie przestrzega się obowiązującego prawa – co zresztą wcale nie jest takie oczywiste. Według nich, aborcja w dzisiejszych czasach, stanowi tak „wielki postęp cywilizacyjny Europy”, że aż nie do wiary, żeby nie była dostępna na każde żądanie (Paradowska i Jaruga-Nowacka).
W tym wszystkim jest jeszcze coś, co jest o wiele bardziej istotne: dyrektor lubelskiego szpitala im. św. Jana Bożego Jacek Solarz powiedział 12 czerwca br. dziennikarzom, że: „istnieją pewnego rodzaju zasady etyczne i moralne, i lekarze w szpitalu nie chcą wykonać tego zabiegu, i nie wykonają”.
Sprawa Agaty do bólu wpisuje się w schemat postępowania działaczy proaborcyjnych domagających się legalizacji aborcji na każde żądanie kobiety. Podobne akcje miały miejsce w państwach Ameryki Łacińskiej, w których aborcja jest zakazana (Nikaragua i Kolumbia). Wyszukuje się małoletnie dziewczynki, najlepiej ofiary gwałtu, które przeżywają straszny dramat związany z niechcianą ciążą. Grając na emocjach domaga się legalizacji aborcji przedstawianej jako jedyne rozsądne rozwiązanie problemu.
Wczesna edukacja seksualna, której następstwem jest wczesna inicjacja seksualna, powszechna dostępność do antykoncepcji, a w razie gdy ona zawiedzie dostęp do szybkiej aborcji - takie jest przesłanie wszelkich organizacji „na rzecz świadomego planowania rodziny”. Naturalnie nigdy z tym nie zgodzą się ci, którzy uznają prawo wyższego rzędu.
Jeszcze kilka miesięcy temu niemal cały świat był wstrząśnięty doniesieniami z Hiszpanii, gdzie w prywatnych ośrodkach aborcji dokonywali niejednokrotnie pozbawieni kwalifikacji aborcjoniści (normalni lekarze nie garnęli się do nich). Zabiegi polegały na prowokowaniu akcji porodowej u ciężarnych i bestialskim mordowaniu urodzonych już częściowo dzieci. Ich ciała były następnie mielone i odprowadzane do ścieków. Sprawa zakończyła się zatrzymaniem i skazaniem kilku osób. Kobiety, które dokonały tam aborcji przeżywały poważne rozterki. Czuły się poniżone i opuszczone.
Raz po raz dowiadujemy się o cudach związanych z narodzeniem dzieci, które usiłowano zabić w łonie, lub które zalecano zabić z powodu błędnej oceny stanu zdrowia w fazie prenatalnej.
Ostatnio Wielką Brytanią wstrząsnęło samobójstwo znanej i utalentowanej artystki, która zabiła się w efekcie tzw. syndromu poaborcyjnego. Inna kobieta, która jako pierwsza przeprowadziła aborcję zaraz po legalizacji tego procederu na Wyspach, dzieliła się po latach swoimi gorzkimi wspomnieniami bardzo żałując tego co uczyniła.
Te i inne historie, podobnie jak fakty medyczne na ten temat oraz opinie samych lekarzy są pomijane w głównym nurcie dyskusji toczącej się w mediach. Zapomina się o tym, że jak to ujął dyrektor szpitala w Lublinie: „istnieją pewnego rodzaju zasady etyczne i moralne”, które nigdy nie zmuszą prawego sumienia do postępowania niezgodnego z nimi.
Odgórne załatwienie sprawy przez wprowadzenie prawodawstwa sprzecznego z sumieniem nie zakończy - jak to się ostatnio wyraził kandydat na prezydenta w USA Barack Obama - „męczącego sporu o aborcję.”
Strategia lobby proaborcyjnego, ujawniająca się przy okazji sprawy Agaty uświadamia nam jak paląca jest potrzeba prawnych uregulowań, które zapewnią prawo do życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Wracając do sprawy Agaty, niewątpliwie dziewczynka jest w bardzo trudnym położeniu. Nieprzygotowana do macierzyństwa musi szybko dorosnąć i podjąć decyzję. Szuka autorytetów, na których może się oprzeć. Ale nie jest tak, że nie ma wyjścia. By być w zgodzie z własnym sumieniem i unikając wszelkich negatywnych konsekwencji, które niewątpliwie z aborcją się wiążą, tak naprawdę ma tylko jedno wyjście: urodzić dziecko. Już w tej chwili organizacje pro-life otoczyły ją swoją opieką. Nawet jeśli uzna, że nie podoła wychowaniu dziecka - bo prawdopodobnie na matkę nie ma co liczyć - może oddać dziecko do adopcji.
Zadziwiające jest to, do jakiego stopnia zakłamania i absurdu doszła nasza cywilizacja. Z jednej strony wydaje się miliardy dolarów na poszukiwanie jednokomórkowców na Marsie, świadczących o istnieniu życia na tej planecie, albo w heroiczny sposób walczy się o życie fok, wielorybów itp., a z drugiej - odmawia się prawa do narodzin tak niepowtarzalnej istocie, jaką jest osoba ludzka, a możliwość zabicia dziecka w fazie prenatalnej nazywa się cynicznie „prawem człowieka”.