Romuald Dębski z rozbrajającą szczerością przyznaje, że Szpital Bielański to nie jedyna warszawska placówka, w której dokonuje się mordów na nienarodzonych dzieciach. Kanał Razem.TV oraz Fundacja Pro opublikowały nagranie z wypowiedzią ordynatora.
Pikiety i czuwania modlitewne organizowane w każdy czwartek przed Szpitalem Bielańskim zaczynają przynosić efekty. Na spotkania przychodzi coraz więcej ludzi, natomiast zwolennicy aborcji zmieniają ton swoich wypowiedzi. Porzucana jest tendencja do pochwał i dumy z przeprowadzanych w majestacie prawa egzekucji na nienarodzonych dzieciach na rzecz poszukiwania usprawiedliwień dla tego rodzaju działań.
W dniu 9 lutego 2012 r. odbyła się pod warszawskim szpitalem kolejna pikieta. Jej organizatorzy próbowali porozmawiać z ordynatorem Romualdem Dębskim. Ten od wielu tygodni unika wywiadów. Na łamach jednej z branżowych gazet przyznał, iż otrzymuje maile, w których nazywany jest mordercą i w związku z tym czuje niepokój. Nie zaprzestał jednak pracy przy wykonywaniu kolejnych aborcji. Z kolei na szpitalnym korytarzu przyznał z rozbrajającą szczerością: -Takich szpitali jest w Warszawie 5 albo 6. Tyle, że ja jeden miałem odwagę to powiedzieć.
Zobacz nagranie z wyznaniem ordyantora-aborcjonisty:
Film zamieszczony dzięki uprzejmości
kanału Razem.TV
Uczestnicy pikiet dostrzegają, iż działania na rzecz ochrony życia w Polsce zaczynają przynosić pierwsze owoce. W każdy czwartek pod Szpitalem Bielańskim można usłyszeć głosy sprzeciwu wobec aborcji dokonywanych na dzieciach, które podejrzewa się o chorobę. Pro-aborcyjna działalność lekarzy, sprzeniewierzających się swojemu powołaniu, natrafia na sprzeciw ze strony ludzi, którzy przyjeżdżają tam w nadziei na pomoc.
- Kiedy rozstawialiśmy plakat, podeszła młoda kobieta, która powiedziała, że miała dziecko 2 tygodnie młodsze niż to na plakacie. Tutaj w szpitalu [Bielańskim – przyp.red.] powiedziano jej, że ma czekać na poronienie. Pojechała do innego szpitala warszawskiego i tam urodziła dziecko w 22 tygodniu. Dzisiaj dziecko ma 5 lat i chodzi do przedszkola – opowiada jedna z uczestniczek czwartkowej pikiety.
PM.