"To dziecko miałoby teraz pół roku. Siadałoby już zapewne samodzielnie i obdarowywało mamę, tatę i babcię ślicznym uśmiechem. Miałoby, ale nie ma. Rok temu (18 czerwca mija pierwsza rocznica) zostało zabite w jednej z prywatnych gdańskich klinik… Aborcję poprzedziła zmasowana propagandowa akcja "Gazety Wyborczej" i Federacji na Rzecz Kobiet i Rodziny, w którym życie nieszczęsnego dziecka i szczęście jego nastoletniej matki było tylko narzędziem, które posłużyć miało zmianie społecznego nastawienia do zabijania nienarodzonych" – pisze Tomasz Terlikowski, filozof i publicysta katolicki, w swoim blogu na portalu Fronda.pl.
Zobacz wypowiedź Tomasza Terlikowskiego dla telewizji Fronda.tv:
"GW" i jego autorzy (warto pamiętać, że najaktywniejsi w walce o zabicie dziecka byli Piotr Pacewicz, Agnieszka Pochrzęst i Małgorzata Szlachetka) nie cofali się w swojej histerycznej akcji przez kłamstwem i manipulacją. Początkowo głosili, że dziecko jest owocem gwałtu, choć pojawiło się ono jako efekt bardzo zwyczajnej młodzieńczej fascynacji i związanego z tym (o co zresztą popierani tak przez "Gazetą Wyborczą" pontoniarze tak bardzo walczą) seksu. Później głoszono, że dziecka nie da się zabić, bo przeciw są "prolajferzy", ale i to było kłamstwem, bo "zabieg" nie mógł być wykonany, bo nie godziła się na niego (naciskana przez matkę) "Agata". I wreszcie głoszono, że ksiądz nachodzi dziewczynkę, gdy był on u niej zaledwie kilka razy i to zawsze na jej wyraźne zaproszenie. To wszystko nie miało jednak dla "GW" najmniejszego znaczenia. Dla nich liczyło się tylko to, by dziecko mogło zostać zabite, by zawalczyć po raz kolejny o "prawo do wyboru", czyli o prawo do tego, by zabijać niepotrzebne, zbędne, przeszkadzające dorosłym dzieci.
I choć do momentu, gdy dziecko byłoby bezpieczne i mogło się urodzić zabrakło dosłownie kilkunastu godzin, to niestety do akcji włączyła się minister zdrowia, która wskazała miejsce, gdzie można było dokonać aborcji. I dziecko zostało zabite. A dorośli świętowali fakt zwycięstwa prawa i sławili (także niestety ustami duchownych, by wymienić tu tylko jezuitę ojca Mądla) wierność prawu minister Ewy Kopacz. Wierność prawu (mam poważne wątpliwości czy rzeczywiście prawu), która doprowadziła do śmierci niewinnego dziecka.
Teraz mija rok. I chciałbym powiedzieć publicystom, dziennikarzom, politykom, a także rodzinie dziewczynki i chłopca, którzy przyczynili się do tej śmierci, że my o niej pamiętamy...
Tomasz Terlikowski
Pełny tekst:
http://www.fronda.pl/tomasz_terlikowski/blog/pamietajmy_1