Posiedzenie pojednawcze w sprawie jaką publicystce katolickiej Joannie Najfeld wytoczyła Wanda Nowicka zostało odroczone do 30 października. Pozywająca nie stawiła się w sądzie. Obecny był jedynie jej pełnomocnik.
Pretekstem do wszczęcia procesu była wypowiedź Joanny Najfeld na antenie TVN24 w dniu 13 lutego br., w której publicystka zarzuciła Wandzie Nowickiej - znanej proaborcyjnej aktywistce - związki z biznesem aborcyjno-antykoncepcyjnym.
-
Organizacja pani Nowickiej jest częścią międzynarodowego koncernu, największego w ogóle, providerów aborcji i antykoncepcji. Pani po prostu jest na liście płac tego przemysłu – powiedziała wówczas Najfeld.
Jak informuje portal Fronda.pl, Nowicka twierdzi, że jej organizacja "działa non profit", a ona "nie jest opłacana, jawnie ani niejawnie, przez jakiekolwiek organizacje ani korporacje, ani jakikolwiek przemysł, w szczególności "przemysł providerów aborcji i antykoncepcji".
Prawnik Nowickiej pozwał do sądu Joannę Najfeld, bo – jak twierdzi - "pomówiła Wandę Nowicką, za pomocą środków masowego komunikowania, o takie postępowanie, które może poniżyć ją w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania potrzebnego dla rodzaju działalności prowadzonej przez Wandę Nowicką". W związku z pozwem z artykułu 212, par.2 Kodeksu Karnego publicystce grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub dwa lata więzienia.
Pozwana uruchomiła stronę internetową
MamProces.pl, gdzie publikuje skrót powszechnie dostępnych wiadomości nt. Wandy Nowickiej. Wśród nich można znaleźć informacje o potężnych nagrodach pieniężnych i grantach, przyznanych na rzecz projektów realizowanych przez inicjatywy, którymi kieruje Nowicka.
"Sieć ASTRA, współzałożona przez Nowicką oraz kierowana w Polsce przez Federację [Na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny] otrzymała niedawno nagrodę na ręce Wandy Nowickiej od Sigrid Rausing Trust, przyznawaną za promocję „praw kobiet”. Nagroda wyniosła 100,000 funtów" – brzmi jedna z informacji podanych na wspomnianej stronie.
Zdaniem publicystki, pozew Nowickiej to próba szykanowania. Joanna Najfeld wyjawia na stronie MamProces.pl, że już wcześniej spotykała się groźbami pod swoim adresem: - Moi oponenci ostrzegali, grozili, zakładali fałszywe strony w Internecie… a ja myślałam, że na straszeniu się skończy, bo przecież w demokratycznym, wolnym od 20 lat kraju można chyba mówić co się myśli, nawet o rzeczach niewygodnych dla silniejszych ode mnie władzą i pieniędzmi. No więc mówiłam.
Publicystka alarmowała m.in., że aktywiści aborcyjni są powiązani z ogromnym biznesem aborcyjno-antykoncepcyjnym, który na zabijaniu dzieci i masakrowaniu kobiet zarabia krocie. Że wychowanie seksualne to nachalna akwizycja różnych farmakologicznych chemikaliów, od antykoncepcji, przez niebezpieczne szczepionki, po zabójcze środki poronne.
Joanna Najfeld zwraca uwagę na inne równoległe procesy, w których, za wypowiedzi na temat aborcji i dewiacji seksualnych, skarżeni są katolicy: sprawę Alicji Tysiąc przeciw "Gościowi Niedzielnemu" oraz kilka procesów wytoczonych przez aktywistę gejowskiego Krystiana Legierskiego politykom, którzy mieli odwagę nazywać homoseksualizm zaburzeniem.
Źródło: Fronda.pl, MamProces.pl