Podczas ostatniej wizyty prezydenta Chin w Stanach Zjednoczonych, chiński przywódca Hu Jintao zaprzeczył, jakoby w jego kraju przeprowadzano przymusową aborcję u kobiet, które zdecydowały się na więcej niż jedno dziecko.
Podczas zamkniętego dla mediów spotkania członków komisji spraw zagranicznych Kongresu z chińskim przywódcą Hu Jintao miało paść stwierdzenie chińskiego gościa, że w jego kraju nie zmusza się kobiet do aborcji. Tuż po spotkaniu przewodnicząca komisji Ileana Ros-Lehtinen komentując, co się działo w Kongresie powiedziała, że ta odpowiedź wprawiła ją w zdumienie. - Spośród wszystkich kwestii, które poruszyłam uzyskałam odpowiedź od Pana Hu jedynie na stwierdzenie, ponaglające Chiny do zerwania z dotychczasową polityką jednego dziecka i przymusową aborcją. – stwierdziła kongresmenka i natychmiast dodała: – Byłam zaskoczona, gdy usłyszałam, że takiej polityki nie ma.
W 2002 r. administracja Georege’a Busha podjęła decyzję o zmniejszeniu dotacji dla Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA), ze względu na przeznaczanie części środków finansowych na realizację polityki jednego dziecka w Chinach.
Oburzony „kłamstwem w żywe oczy” chińskiego przywódcy jest m.in. Steve Mosher, założyciel Instytutu Badań nad Ludnością, któremu jako pierwszemu amerykańskiemu socjologowi zezwolono, wjechać do Chin w 1979 r. Mosher spotkał się z kobietami, u których na siłę przeprowadzono aborcję. Naukowiec przyznał, że ostatnio w Chinach był kilka miesięcy temu i ponownie spotkał się z kobietami, które musiały się ukrywać przed władzami, bo bały się przymusowej aborcji. – Wiem na pewno, że gdyby władze je dopadły, to natychmiast przymusowo wstrzyknięto by im do macicy śmiertelny zastrzyk, powodujący obumarcie płodu i wydalenie go w ciągu 48 do 72 godzin. Mówił także, że każdego dnia kobiety w Chinach są zmuszane do aborcji. Władze na siłę je zabierają z domów i opróżniają ich łona. - Nie jest to tajemnicą dla władz, które same ustaliły kontyngenty ludnościowe dla każdej wsi i karzą lokalnych urzędników, jeśli te kwoty są przekroczone wskutek nielegalnej ciąży.
Mosher zaznaczył także, że przymusowe aborcje nie wynikają z nadgorliwości garstki urzędników, znajdujących się poza kontrolą państwa. – To, w jaki sposób program jest realizowany wynika z jego zaprojektowania przez państwową komisję planowania rodzinnego. Hu Jinto z pewnością to wie, gdyż sam wielokrotnie poparł politykę jednego dziecka w swoich przemówieniach. Wie to także cały rząd (...), gdyż jest to jedna z głównych, bieżących kampanii politycznych.
Źróło: LifeSiteNews.com, AS