Słowaccy działacze pro-life odnieśli wielkie zwycięstwo w walce z planowanymi przez rząd przepisami, które miały zmuszać każdy szpitalny oddział ginekologiczny do dokonywania aborcji - donosi KAI powołując się na portal LifeSite.
Dzięki kampanii "Prawo do życia", która polegała m.in. na informowaniu opinii publicznej o faktach dotyczących zabijania dzieci nienarodzonych, Ministerstwo Zdrowia wycofało się z projektowanych nakazów.
Kampanii przeciwników aborcji nie można było nie zauważyć na Słowacji. Pół tysiąca zdjęć, ukazujących drastyczne przypadki zabijania dzieci w wieku 11 tygodni, zawisło na wielkich bilbordach niemal we wszystkich większych miastach.
Rzecznik kampanii Marek Nikolov podkreśla, że rząd dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli społeczeństwo odkryje, jak wygląda prawda o aborcji, nigdy się na nią nie zgodzi.
W tym roku Słowacja obchodzi 50. rocznicę legalizacji aborcji przez władze komunistyczne. Od tego czasu życie straciło 1,37 mln nienarodzonych dzieci. Jak przypominają przeciwnicy aborcji, w liczącym 5 mln mieszkańców kraju, co roku ginęło 14 tys. istnień ludzkich.
Kampania jest pierwszą tego typu ogólnokrajową inicjatywą, która ma przełamać zmowę milczenia na temat aborcji. Działacze zaangażowani w kampanii podkreślają, że nikt, kto ma sumienie i widzi makabryczne obrazy na bilbordach, nie będzie chciał popierać aborcji.
Według Jany Tutkowej z Centrum Reformy Biotycznej (CBR Europe) działacze pro-life mimo, że odnieśli teraz zwycięstwo, będą musieli się zmierzyć z żądaniami zwolenników aborcji, zgromadzonych wokół słowackiej gałęzi międzynarodowej organizacji "Planowane Rodzicielstwo".
W sprawie projektowanych rządowych dyrektyw, nakazujących aborcję w szpitalach, apelowali do władz również przedstawiciele episkopatu Słowacji. Podkreślali, że planowane przepisy wyrażają dominację państwa, które uzurpuje sobie prawo do decydowania o ludzkim życiu, gwałcąc swobodę sumienia.
(źródło: KAI)