W poniedziałek w Krakowie odbyła się premiera filmu Roberta Kaczmarka i Grzegorza Brauna „Towarzysz Generał idzie na wojnę”. Autorzy dokumentu udowodnili, że nigdy nie groził nam atak wojsk ZSRR.
Pokaz zorganizowano w krakowskim Kinie Kijów. Spotkanie rozpoczęło się występem zespołu muzyczno–teatralnego, który wykonywał najbardziej znane piosenki Jacka Kaczmarskiego. Słowem wstępu gości powitali organizatorzy – Adam Kalita ze Stowarzyszenia NZS 1980 i Marek Lassota z krakowskiego oddziału IPN. Głos zabrał również jeden z autorów filmu, Robert Kaczmarek.
„Towarzysz Generał idzie na wojnę” to kontynuacja dokumentu, którego jedyna emisja w TVP zgromadziła przed ekranami telewizorów rekordową, trzymilionową widownię. Za emisję tego materiału w TVP "poleciały głowy", a sam film i jego autorzy znaleźli się na cenzurowanym. Nie można więc spodziewać się, że druga część dokumentu, opowiadająca już nie o samym Wojciechu Jaruzelskim, ale o kulisach wprowadzenia stanu wojennego, doczeka się emisji w którejkolwiek z głównych polskich stacji telewizyjnych.
Film całkowicie obala wszystkie, powtarzane przez generała Jaruzelskiego tezy, dotyczące rzekomej reakcji Sowietów na "karnawał »Solidarności«” w Polsce. Wypowiadający się w nim historycy, zarówno pracownicy IPN, jak również największe autorytety w sprawach historii Rosji: Wladimir Bukowski czy Richard Pipes, udowadniają na podstawie cytowanych przez siebie dokumentów, że Sowieci nie tylko nie zamierzali wejść do Polski, ale również gotowi byli na utratę Polski na rzecz „Solidarności”! Generał Jaruzelski wielokrotnie interweniował w Moskwie, prosząc o pomoc wojskową, domagając się wkroczenia armii radzieckiej do kraju, lub uruchomienia stacjonujących w PRL jednostek sowieckich. Włodarze ZSRR nigdy się na to nie zgodzili i wyraźnie dawali to do zrozumienia. Prowadzili jednak akcje, mające na celu zastraszanie społeczeństwa polskiego – jak np. grupowanie wojsk na granicy PRL.
Z filmu dowiadujemy się również szokujących faktów na temat Bronisława Geremka. Według przytoczonej w filmie relacji ówczesnego ministra ds. związków zawodowych, Stanisława Cioska, Geremek 2 grudnia 1981 r. sugerował mu siłowe rozwiązanie problemu „Solidarności”! „Nie wierzyłem własnym uszom – pisze Ciosek. – Geremek oświadczył, że dalsza pokojowa koegzystencja pomiędzy "Solidarnością" w obecnej formie i realnym socjalizmem [jest] niemożliwa. Konfrontacja siłowa nieunikniona. Wybory do rad narodowych muszą zostać przesunięte. Organy władzy państwowej muszą zlikwidować aparat "Solidarności". Po konfrontacji siłowej "Solidarność" mogłaby powstać na nowo, ale jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego charakteru i bez ambicji sięgania po władzę. Być może – kontynuował Geremek - zostaną zachowane siły umiarkowane, takie jak Wałęsa. Po konfrontacji nowa władza państwowa mogłaby w oparciu o odmienną sytuację polityczną kontynuować określone procesy demokratyzacji”.
Stanisław Ciosek zaprzeczył tym ustaleniom. Twierdzi, że Geremek nigdy nie powiedział mu nic takiego, a dokument jest… spreparowany przez służby specjalne NRD, w celu przekazania „towarzyszom w Moskwie” i „zmontowania jakiejś prowokacji”.(sic!) Przeciwko informacjom zawartym w filmie a zacytowanym przez Jana Pospieszalskiego w TVP INFO, protestuje Fundacja im. Bronisława Geremka, „Gazeta Wyborcza” i Lech Wałęsa.
kk, PiotrSkarga.pl