W Libanie znajduje się tylko jeden obóz dla uchodźców chrześcijańskich z Palestyny. Stale przybywa w nim dzieci, które nie mogą liczyć na dobrą przyszłość. Pozbawione są one wszelkich praw.
W Dbayeh żyje, według oficjalnych statystyk oenzetowskich, 4 tys. uchodźców chrześcijańskich z Palestyny. W praktyce okazuje się, że jest ich tam w tej chwili 2 tys. Reszta przedostała się za granicę. Mimo, że większość z nich urodziła się w Libanie, to jednak nie mają obywatelstwa libańskiego. Nie mogą korzystać z praw przynależnych Libańczykom, nie mają dostępu do pracy i ich warunki bytowania są bardzo trudne.
Jak mówi Elias Habib, dyrektor organizacji działającej na terenie obozu w Dbayeh, mającej poprawić warunki bytowania uchodźców: – Do tej pory większość z nich nie otrzymała oficjalnego pozwolenia na pracę. Uchodźcy chociaż są Libańczykami, to jednak nie mogą posiadać własności prywatnej.
Chrześcijanie w Libanie nie mają wyjścia i decydują się na wegetację w obozie dla uchodźców. – Praca dla organizacji JCC i życie tutaj nie było moim wyborem – żali się Habib. – Ja po prostu nie miałem prawa kupić domu gdzieś indziej, ani też nie mogłem dostać pracy w innym miejscu, wiec jestem tutaj – skwitował.
Jak podkreślił, Palestyńczycy, którzy zmuszeni zostali do opuszczenia swoich domów po utworzeniu państwa Izrael w 1948 r., traktowani byli w Libanie jak uchodźcy. Obecnie ich dzieci także są traktowane jak uchodźcy mimo, że urodziły się w tym kraju. Nawet jeśli dziecko uchodźcy poślubi Libańczyka, wciąż pozostanie uchodźcą, który nie ma prawie żadnych praw.
Źródło: National Catholic Register, AS