W sierpniu ubiegłego roku Jessica Council, matka jednego dziecka zaczęła cierpieć na ostry ból gardła. Niebawem okazało się także, że jest w kolejnej ciąży. Gdy ból nie ustępował przez dwa tygodnie, Jessica udała się do lekarza, który podejrzewał wole tarczycy. Po wykonaniu badań okazało się jednak, że sprawa jest znacznie poważniejsza.
Około 15 listopada Jessica zaczęła mieć kłopoty z oddychaniem. W dniu 21 listopada trafiła na pogotowie. Następnego dnia kobieta praktycznie nie mogła samodzielnie oddychać. Lekarze wykonali tracheotomię.
23 listopada Jessica została poinformowana, że ma raka. Wiedziała już, że jest w ciąży. Wiadomość o nowotworze była dla niej zaskoczeniem. Nigdy wcześniej nie cierpiała na poważne schorzenia, niezwykle dbała o właściwą dietę i regularnie ćwiczyła. Jak opisuje jej mąż Clint, reakcja na wiadomość o raku była "mieszankę strachu i zaskoczenia".
25 listopada szpitalny ginekolog zaproponował wykonanie aborcji. Jessica nie zgodziła się. – Nigdy nie brała takiej możliwości pod uwagę – wspomina Clint.
Lekarze zaproponowali leczenie. Onkolog stwierdził, że chemioterapia prawdopodobnie zabije dziecko. Ginekolog zaś uważał, że dziecko prawdopodobnie przetrwa, ale będzie miało uszkodzony mózg. – Jessica spojrzała na mnie. Zaledwie kilka sekund zajęło jej podjecie decyzji – wspomina Clint. – Potrząsnęła głową, wskazując, że się nie zgadza. Nie pozwoliła także na rozpoczęcie radioterapii.
– My naprawdę nie mieliśmy wiele możliwości leczenia – żali się Clint. – Operacja chirurgiczna nie wchodziła w grę, ze względu na umiejscowienie nowotworu – dodaje.
W trzecim trymestrze ciąży lekarze namawiali na podjęcie leczenia, argumentując, że ryzyko uszkodzenia płodu jest minimalne, gdyż dziecko było prawie w pełni rozwinięte.
Jednak Jessica nadal odmawiała. – Wiedziała, że i tak umrze – mówi Clint. – Nie dzieliła się ze mną tą myślą, ale sądzę, że ona to wiedziała i myślała, że musi dać temu dziecku szansę na przeżycie.
Mimo, że parze udało się zahamować rozwój raka, dzięki stosowaniu ścisłej diety i pewnych suplementów, wiadomo było, że to tylko kwestia czasu, kiedy nowotwór osiągnie przewagę.
W nocy 5 lutego Jessica poszła spać z potwornym bólem głowy i nudnościami. – Już się nie obudziła – mówi Clint.
Następnego dnia w szpitalu stwierdzono śmierć mózgu Jessiki. Mąż zezwolił lekarzom na wykonanie cesarskiego cięcia. W dniu 6 lutego urodził się "Jessi". Lekarze myśleli, że Jessica jest w 25 tygodniu ciąży, ale po porodzie zdali sobie sprawę, że prawdopodobnie płód miał 23 i pół tygodnia – tyle, ile się przyjmuje, że dziecko musi mieć, by przeżyć poza łonem matki.
– Mogę tylko tyle potwierdzić, że była to łaska Boża, że Jessica zmarła dokładnie wtedy, gdy dziecko było już zdolne do życia poza łonem matki – podkreśla.
Mąż mimo tak traumatycznego doświadczenia przyznaje, że przekonania pro-life oraz wiara chrześcijańska pomagają mu radzić sobie z emocjami po stracie żony. Dodaje jednak, że jest to bardzo trudne. – Kiedy traci się kogoś, kogo kochasz bardziej niż cokolwiek innego na świecie, to jest to bardzo trudne.
Doświadczenie to było również trudne dla dwuletniego syna. Clint opowiada, że kiedy Jessica poszła do szpitala, jego syn nie mógł się kontaktować z nią przez około miesiąc. W tym czasie nie chciał nawet spojrzeć, ani rozmawiać z nim. Jednak po tym jak poszedł wreszcie odwiedzić matkę, poczuł się lepiej.
Chłopiec bardzo przeżył śmierć mamy, podobnie jak ojciec. Clint przyznaje, że na początku nie potrafił się nawet modlić, mając wielkie pretensje do Pana Boga. Teraz jednak uczucia te powoli ustępują.
Mimo zmęczenia i cierpienia, Clint mówi, że cierpienie ma swój sens, i że są gorsze tragedie od śmierci.
Na swoim blogu, dwa tygodnie po tym, jak zmarła Jessica napisał słowa, które wielu nie spodziewałoby się usłyszeć od mężczyzny po stracie młodej, pięknej żony, którą bardzo kochał: „Niech będzie pochwalony Bóg, moi przyjaciele. Nie wątpcie w Boga! Nie gniewajcie się na Niego! Miałem zaszczyt mieć żonę, która była przepełniona miłością do Boga Ojca. Cieszcie się ze mną, Bracia i Siostry. Bóg pobłogosławił Jessicę i zabrał ją do miejsca wiecznego pokoju, gdzie nie ma bólu. Muszę być wdzięczny za czas, który mogłem z nią spędzić (...) Musimy dziękować za wszystko, co nas spotyka, bo taka jest wola Boża w Jezusie Chrystusie”.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy