Decyzja prezydenta Bronisława Komorowskiego o przeniesieniu krzyża upamiętniającego ofiary katastrofy smoleńskiej sprzed Pałacu Prezydenckiego w Warszawie i sprzeciw grupy osób domagających się pozostawienia go na tym miejscu do czasu postawienia tam pomnika wzmagają aktywność środowisk i osób wrogich krzyżowi i Kościołowi. Wczoraj wieczorem przeciwnicy krzyża zorganizowali manifestację, podczas której w niewybredny często sposób atakowali obrońców krzyża i domagali się jego usunięcia.
„Do kościoła!”, „Spieprzaj, dziadu!”, „Kto nie skacze, broni krzyża” – skandowali wczoraj przed Pałacem Prezydenckim ci, którzy chcą przeniesienia krzyża smoleńskiego – relacjonuje dziennik „Rzeczpospolita”. Według szacunków policji na Krakowskim Przedmieściu pojawiło się ponad tysiąc osób. Obecni na miejscu dziennikarze szacowali, że mogło przyjść nawet kilka tysięcy demonstrantów.
Garstka obrońców krzyża została wcześniej otoczona przez policję i odizolowana od demonstrantów metalowymi barierkami. W wielu miejscach zwolennicy i przeciwnicy krzyża stali obok siebie, toczyli dyskusje, były drobne przepychanki, ktoś wypuścił gaz łzawiący.
Gazeta informuje, że walka toczyła się na transparenty, okrzyki, pieśni religijne i piosenki biesiadne. Gdy demonstrujący zaczęli od hitu disco polo „Jesteś szalona” i wersji „Szła dzieweczka do Jareczka”, po drugiej stronie odpowiedziano „Boże coś Polskę”. Na okrzyki „do kościoła”, „Spieprzaj, dziadu” druga strona odpowiadała – „Bóg, honor, ojczyzna”, ale też „Słońce Peru, mistrz bajeru”. Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem manifestacji na jednym z balkonów pojawił się człowiek przebrany za papieża i pozdrawiał tłumy. Odpowiedziały mu oklaski i okrzyki.
Antoni Macierewicz (PiS), szef sejmowego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez organizatora demonstracji Dominika Tarasa i prezydent stolicy. Dowodził, iż Taras mógł dopuścić się przestępstwa polegającego na zorganizowaniu zgromadzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób. Hannie Gronkiewicz-Waltz zarzucił, że nie dopełniła obowiązków i nie wydała zakazu zgromadzenia, które może zagrażać bezpieczeństwu.
Jeszcze przed demonstracją Piotr Strzembosz z Prawicy Rzeczypospolitej złożył do policji doniesienie, że został przed pałacem poturbowany. Dlatego też do warszawskiego ratusza i do policji obrońcy wysłali wczoraj kilka apeli o zapewnienie im bezpieczeństwa. Strzembosz złożył także pismo do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, w którym domagał się cofnięcia zgody na manifestację.
Zbiórki podpisów pod apelami o cofnięcie zgody na demonstrację były też organizowane w Internecie. „Konflikt wokół krzyża niebezpiecznie eskaluje. Od wielu dni przed Pałacem Prezydenckim gromadzą się nie tylko ludzie, którzy chcą bronić krzyża, ale również ich przeciwnicy. I to oni, a nie modlący się, stanowią w tej chwili główne zagrożenie dla bezpieczeństwa i spokoju społecznego” – napisano w apelu na portalu Fronda.pl.
Źródło: Rzeczpospolita