Ministrowie rządu Wielkiej Brytanii po raz pierwszy przyznali, że inicjatywy związane z wczesną edukacją seksualną i rozpowszechnianiem środków antykoncepcyjnych nie przyczyniły się do zahamowania licznych ciąż wśród nastolatek. Co więcej, liczba niechcianych ciąż wśród dziewczynek w wieku szkolnym wzrosła w porównaniu do stanu sprzed 10 lat – informuje „Daily Telegraph”.
Każdego roku w Wielkiej Brytanii prawie 50 tys. dziewcząt poniżej 18 roku życia zachodzi w ciążę. Krytycy polityki rządu podkreślają, że podjęte działania związane z propagowaniem „bezpiecznego seksu” przyniosły skutek odwrotny. Ich zdaniem liczba dzieci poczętych przez nastolatki jest znacznie wyższa niż 10 lat temu.
Wielka Brytania prowadzi w rankingach pod względem ilości młodych matek w Europie Zachodniej, mimo że odnotowuje się tutaj także najwyższy wskaźnik aborcji wśród młodzieży szkolnej. Dzieje się tak pomimo, że rząd wydał ponad 150 milionów funtów w celu zahamowania wzrostu liczby poczęć i obniżenia jej o połowę.
Jeszcze przed Bożym Narodzeniem minister zdrowia Alan Johnson przedstawił w Izbie Gmin raport, w którym przyznał, że jest wielce prawdopodobne, iż nie uda się obniżyć liczby ciąż wśród dziewczynek poniżej 18 roku życia do końca 2010 r.
W rosnącej populacji nastolatek ilość poczęć spadła od 1998 r. o 11 proc., mimo że zakładano spadek o 50 proc. Jednocześnie liczba wszystkich ciąż wśród nastolatków wzrosła do ponad 47 tys. rocznie.
W latach 70. wskaźniki te były podobne w całej Europie Zachodniej, przy czym niektórym państwom udało się je obniżyć. Obecnie Wielka Brytania odnotowuje największy odsetek liczby poczęć wśród dziewczynek – sześć razy większy niż Holandia, cztery razy większy niż Włochy i trzy razy większy niż Francja.
Rząd, chcąc osiągnąć zamierzone rezultaty, zezwolił na podawanie dziewczynkom w szkołach standardowych środków antykoncepcyjnych, a także pigułek poronnych „dzień po” bez konieczności uzyskania zgody rodziców. Nowa propozycja idzie dalej – dopuszcza uzyskiwanie takich środków bez recepty także w aptekach.
Opozycja twierdzi, że polityka obecnego lewicowego rządu odniosła odwrotny skutek, przyczyniając się do przymuszenia dziewcząt, wskutek zewnętrznej presji, do rozpoczęcia bardzo wcześnie aktywności seksualnej.
Norman Wells z organizacji zajmującej się promocją edukacji rodzinnej stwierdził, że nie było żadnego istotnego powodu, dla którego można byłoby sądzić, że łatwa dostępność środków antykoncepcyjnych, zredukuje odsetek niechcianych ciąż wśród nastolatek. Zamiast tego polityka rządu przyczyniła się do wywierania presji na młodych, zwiększając aktywność seksualną nieletnich.
Wells dodał, że „problemy związane z niechcianymi ciążami nieletnich nigdy nie będą rozwiązane, dopóki rząd będzie uporczywie trwał przy założeniu, że należy położyć jeszcze większy nacisk na antykoncepcję i edukację seksualną”. –
Potrzebujemy radykalnej zmiany, odejścia od kultury, która zredukowała seks do przypadkowej aktywności rekreacyjnej. Jest wielce prawdopodobne, że dziewczynki, które mają łatwy dostęp do środków antykoncepcyjnych, staną się bardziej aktywne seksualnie, zwiększając odsetek niechcianych ciąż, przenosząc choroby płciowe i dokonując aborcji – stwierdził Norman Wells
.
Źródło: The Daily Telegraph, AS