Zniewieściali faceci z tępym wzrokiem wpatrują się w ekran

2011-08-08 00:00:00
Zniewieściali faceci z tępym wzrokiem wpatrują się w ekran

Teza o dominacji pierwiastka kobiecego we współczesnej kulturze nie jest zbyt odkrywcza. Myśliciele od lat zwracali uwagę na ten fakt.

Na przykład, Julius Evola w swoim sztandarowym dziele: “Rewolta przeciw współczesnemu światu” pisał, że dzisiaj mężczyzna zamienił miecz na rakietę tenisową, a demokratyczna, parlamentarna kultura, oparta na ciągłym gadaniu i partyjnych podchodach, jest typowym przykładem zniewieściałości życia społecznego.

W dosyć popularnej ostatnio książce „Dzikie serce", autorstwa Johna Eldredge (Poznań 2003), mamy właśnie powrót do tematu. Pisarz stawia taką diagnozę: to co nazywamy duchem męskim jest systematycznie niszczone przez współczesną, sfeminizowaną kulturę.

Pokonany mężczyzna


W wielkim skrócie: męstwo wyraża się w ryzyku, walce, przygodzie. Nowoczesność zaś zamknęła go w biurze, w fabryce i posadziła przed telewizorem.

Pokornie wykonuje swe jednostajne zajęcia. Wie, że coś jest nie tak, ale nie jest w stanie tego zmienić. Trwa – pokornie czekając na śmierć.

Zniewieściałe wychowanie zabiło w nim ducha męstwa (tytułowe “dzikie serce”), W rezultacie jego życie to wegetacja urozmaicana od czasu do czasu rozrywkowymi patologiami (np. alkoholizm).

Szlachetny mąż czy dzikus?


Trudno nie zgodzić się z główną konstatacją Autora, że współczesny świat niszczy męskiego ducha i negatywnie wpływa na wychowanie chłopców. Ale w wizji J. Eldredge jest sporo uproszczeń.

Odnosi się wrażenie, że w jego ujęciu mężczyzna to taki trochę wyrośnięty dzikusek w duchu J. J. Rousseau, którego trzeba puścić na żywioł, wygonić do lasu, dać mu dzidę, “wielką przygodę” i wszystko automatycznie wróci do normy.

Nie tędy droga. Wtedy otrzymamy co najwyżej… właśnie dzikusa. Ludzka natura po rajskim upadku ma tendencję do skręcania nie w tę stronę co trzeba, dlatego wychowując mężczyznę, nie można zapominać o formowaniu cnót, które wezmą w karby jego “dzikość”.

Do tych cnót zaliczyłbym przede wszystkim męstwo, wielkoduszność czy wytrwałość.

Ideał grzecznej dziewczynki


Weźmy przykład zaczerpnięty z książki J. Eldredge. Autor słusznie zauważył, że ograniczanie zabaw o charakterze militarnym ma za zadanie stępienie “dzikiego”, agresywnego, charakteru męskiego i upodobnienie chłopca do grzecznej dziewczynki.

Ideał grzecznej dziewczynki jest mniej lub bardziej świadomym ideałem wychowawczym wielu matek, przedszkolanek i nauczycielek, które wychowują chłopców.

(Spróbuj znaleźć Czytelniku w przedszkolu Twojego dziecka plastikowe pistolety. Ba, bywa, że gdy tylko chłopiec złoży dłoni, tak by udawała pistolet, jest już karany.)

Wojenne zabawy


Przypuśćmy, że pozwalamy chłopcom bawić się plastikowym lub drewnianym pistoletem. Proszę zwrócić uwagę, że taki chłopiec wyobraża sobie zazwyczaj, że jest szlachetnym żołnierzem, walczącym z najeźdźcami i tym samym niejako ćwiczy się w walce ze złem.

W tych zabawach nie chodzi o zabijanie dla zabijania, ale właśnie o element walki dobra ze złem. Trudno w tym dopatrywać się czegoś nagannego. Od wieków tak bawili się chłopcy – czy w związku z tym kiedyś było więcej patologicznych przestępców, niż dzisiaj?

Rzecz w tym – powtórzę jeszcze raz – żeby zabijanie nie stało się głównym celem tych zabaw, taką sztuką dla sztuki, ale głównym motywem pozostawała walka ze złem.

Gdy dodatkowo ważnym elementem wychowania uczynimy takie cnoty jak: patriotyzm, pobożność, męstwo, sprawiedliwość. Jeśli będziemy wychowywali w duchu dekalogu, wówczas mało prawdopodobne, a praktycznie niemożliwe jest byśmy wychowali kogoś o spaczonym charakterze.

Czego się obawiać?


Warto tu jeszcze zwrócić uwagę na dwa elementy: czas i scenariusz zabaw. Gdy chłopiec zbyt często bawi się w wojnę i nie ma w tych zabawach jasno wyodrębnionej walki dobra ze złem (lub dziecko staje po stronie zła), wówczas rzeczywiście trzeba się niepokoić i odpowiednio reagować.

W tym kontekście niebezpieczne są pewne gry komputerowe, które na długi czas wciągają w “elektroniczne” zabijanie. Po pewnym czasie dzieciak już sam nie wie: dlaczego właściwie zabija? W ten sposób nie kształtuje cnoty męstwa, lecz barbarzyńskie odruchy.

* * *

Pacyfistyczne tendencje w wychowaniu niewątpliwie będą narastały, zwłaszcza po takich zamachach jak ten w Norwegii. Jednak skutkiem takiej edukacji będzie ukształtowanie całej armii zniewieściałych, ugrzecznionych facetów, z tępym wzrokiem wpatrujących się w ekran telewizora czy komputera.

Paradoksalnie te same nauczycielki, które właśnie tak wychowują chłopców, będą narzekały, że dzisiaj nie ma już prawdziwych mężczyzn, gdy łobuz zaatakuje niewinnego przechodnia, a w tłumie gapiów nie znajdzie się nikt, kto by mu pomógł.

Za: Edukacja Klasyczna w XXI wieku
Rankiem 16 lipca 1251 r., gdy Szymon Stock odmawiał piękną, ułożoną przez siebie modlitwę Flos Carmeli, wedle jego własnej relacji jaką zdał ojcu Piotrowi Swayngtonowi, swojemu sekretarzowi i spowiednikowi: "nagle ukazała mi się Matka Boża w otoczeniu wielkiej niebiańskiej świty i trzymając w ręce habit Zakonu, powiedziała mi: "Weź, Najukochańszy Synu, ten szkaplerz twego Zakonu, jako wyróżniający znak i symbol przywilejów, który otrzymałam dla ciebie i dla wszystkich synów Karmelu. Jest to znak zbawienia, ratunek pośród niebezpieczeństw, przymierze pokoju i wszechwieczna ochrona. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego".
„Proroctwa nie lekceważcie. Przepowiednie dla Polski” Pawła Kota i Adama Kowalika to fascynująca podróż po proroctwach, które Pan Bóg i Najświętsza Maryja Panna skierowali do nas za pośrednictwem polskich i zagranicznych wizjonerów.
Dlaczego we współczesnym świecie próbuje się pokazać wspólność celów ruchu syjonistycznego z chrześcijaństwem? Dlaczego „chrześcijański syjonizm” ma tak duży wpływ na decyzje polityczne o wymiarze globalnym, angażujące w politykę Izraela wiele państw świata, w tym Stany Zjednoczone? Czy „chrześcijański syjonizm”, mocny raczej w środowiskach ewangelickich, ma swoich zwolenników także w Polsce? Odpowiedzi na te pytania szukać można w nowym kwartalniku, który Stowarzyszenie Ks. Piotra Skargi przygotowało dla czytelników szukających rzetelnych informacji, które trudno znaleźć w innych mass mediach.
Przyjaciele „Przymierza z Maryją” to wspólnota istniejąca przy Stowarzyszeniu Ks. Piotra Skargi od ponad trzech lat. Gromadzi ona najbardziej oddanych Czytelników pisma, którzy w sposób szczególny postanowili pomagać w rozwoju naszego dwumiesięcznika. Ciebie też, Drogi Czytelniku, zapraszamy do tego grona – do rodziny Przyjaciół „Przymierza z Maryją”!
W pierwszy piątek miesiąca lipca, o godzinie 15.00 w Bazylice Bożego Ciała w Krakowie odbędzie się comiesięczna wspólna Modlitwa Różańcowa w intencji Apostołów Fatimy i Przyjaciół „Przymierza z Maryją”.