Watykańska gazeta L’Osservatore Romano alarmuje, że chrześcijanie z całego świata są przeciwni planowi amerykańskiego pastora, który w rocznicę ataku terrorystycznego z 11 września 2001 r. chce spalić kopie muzułmańskiej księgi Koran.
Inicjatywę tę krytykują biskupi katoliccy, łącznie z arcybiskupem Lawrencem Johnem Salanhem z Lahore w Pakistanie. Jego zdaniem, akcja taka „byłaby sprzeczna z szacunkiem należnym wszystkim religiom i wbrew doktrynie oraz wierze chrześcijańskiej".
Pastor Terry Jones z małego kościoła ewangelicznego Dove World Outreach Center na Florydzie zapowiedział niedawno, że zamierza oficjalnie spalić kopie księgi Koranu, jako wyraz protestu przeciw atakowi terrorystycznemu z 11 września 2001 r.. Duchowny ten otrzymał wiele ostrzeżeń, by pod żadnym pozorem nie dopuszczał się tego czynu, gdyż ucierpią przede wszystkim żołnierze amerykańscy stacjonujący w Afganistanie.
Dowódca sił międzynarodowych w Afganistanie, generał David Petraeus, ostrzegł, że jeśli członkowie wspólnoty ewangelicznej na Florydzie spalą w sobotę Koran, życie żołnierzy amerykańskich oraz obywateli USA na całym świecie będzie zagrożone. Przeciwny inicjatywie pastora jest także Sekretarz Generalny NATO, Fogh Rasmussen, który uważa, że tego typu akt byłby sprzeczny z wartościami w obronie których walczą żołnierze.
Kilka dni temu kilkuset muzułmanów, słysząc pogłoski o planowanej akcji pastora amerykańskiego, protestowało przed meczetem w Kabulu. Spalili kukłę pastora oraz flagi amerykańskie i obrzucili kamieniami konwój żołnierzy przejeżdżający przed miejscem protestu.
Źródło: AP, AS
Komentarz PiotrSkarga.pl:
Uderzająca jest straszliwa dysproporcja w ocenie muzułmanów i chrześcijan. O ile uczniowie Mahometa często dopuszczają się straszliwych czynów w imię swojej religii (np.Irak, Sudan), czy apelują u stóp Watykanu o nawracanie się Europejczyków na islam, budują meczet w „strefie zero”, nie słychać głosów oburzenia. Kiedy np. za rzekomą obrazę islamu chrześcijańskiemu nauczycielowi za karę islamiści obcięli rękę nie tylko nie usłyszeliśmy o protestach polityków i sław z Zachodu ale okazało się, że ów nauczyciel został jeszcze zwolniony z pracy w chrześcijańskiej szkole i tym samym pozbawiony środków do życia. Akcja spalenia kopii Koranu spowodowała protesty ze strony biskupów oraz ważnych zachodnich polityków. Nasuwa się więc pytanie: co czyni świat chrześcijański wobec coraz bardziej ekspansywnego i agresywnego islamu? Czy nie przypomina to postawy ludzi na Zachodzie wobec podobnie ekspansywnego i agresywnego jeszcze niedawno komunizmu, którą to postawę streszczono w słynnym haśle better red than dead (lepiej być czerwonym niż martwym)? Czy to ma być sposób na zachowanie naszej chrześcijańskiej tożsamości?