Hiszpańskie media spekulują na temat tego, co zrobi król tego kraju Juan Carlos, jeśli otrzyma do podpisania uchwaloną przez parlament nową, bardziej liberalną ustawę aborcyjną. Pod koniec listopada episkopat Hiszpanii przestrzegał polityków przed głosowaniem za przyjęciem ustawy, forsowanej przez lewicowy rząd Jose Zapatero. Biskupi stwierdzili, że każdy kto przyczyni się do jej uchwalenia i wejścia w życie, znajdzie się w stanie grzechu ciężkiego i nie będzie mógł przystępować do Komunii Św.
Konstytucja hiszpańska z 1978 r. stanowi, że każde nowe prawo może wejść w życie po uprzednim promulgowaniu go przez króla, który jest głową państwa. Gdyby JW Juan Carlos złożył swój podpis pod ustawą aborcyjną, ściągnąłby na siebie ekskomunikę.
Znani katolicy wzywają monarchę, aby odmówił złożenia podpisu pod ustawą ułatwiającą dostęp do aborcji. W artykule, który ukazał się na stronie internetowej Religion en Libertas, zatytułowanym „Król nie powinien podpisywać ustawy aborcyjnej”, Nacho Arsuaga, szef grupy HazteOir, wieści, że Hiszpania może zostać dotknięta kryzysem konstytucyjnym właśnie z powodu nowej ustawy aborcyjnej.
„Król demokratycznego państwa, zgodnie z prawem, nie może podpisać ustawy zatwierdzającej prawo nielicznych do zabijania innych ludzi. Przez tę ustawę rząd de facto podważa konstytucję, która zapewnia w art. 15 prawo do życia” – pisze Arsuaga. Namawia on króla do odmowy złożenia podpisu pod nowym prawem albo do abdykacji.
Z kolei Javier Maria Perez-Roldan, prezes Centrum Prawniczego im. Tomasza More’a stwierdził, że nowa ustawa jest niezgodna z zasadą monarchii i „traci ważność, bo jest sprzeczna z zasadą dobra wspólnego”.
Arsuaga i inne osobistości życia publicznego, w tym także niektórzy politycy, namawiają króla do abdykacji na wzór monarchy Belgii - Baldwina, który w 1990 r. tymczasowo zrzekł się tronu, nie chcąc złożyć podpisu pod ustawą liberalizującą aborcję. Powołują się oni także na postępowanie Wielkiego Księcia Luksemburga, Henryka, który w zeszłym roku odmówił złożenia podpisu pod ustawą legalizującą eutanazję.
Milian Manuel Mestre, biznesmen, polityk i poseł stwierdził, że „z punktu widzenia etycznego jest niezrozumiałe to, iż rząd może przyjąć ustawę, która zatwierdzi prawo do aborcji”. – Jako wierzącemu i obywatelowi tego kraju nie wydaje mi się odpowiednie, aby król nadał tej ustawie rangę prawa... Ani król ani rząd, ani też hiszpańskie sądy nie mogą naruszać fundamentalnej etyki – zaznaczył Mestre.
Jednak wydawca tygodnika „Alba” Gonzalo Altozano przestrzegł, by nie oczekiwać, że król Juan Carlos zachowa się heroicznie. Przypomniał on wydarzenia z 2005 r., kiedy rząd Zapatero uchwalił ustawę o „małżeństwach” homoseksualnych. Król wówczas powiedział: „Nie jestem królem Belgii” i bez wahania promulgował ustawę, nadając jej rangę prawa. Atozano pisze: „Juan Carlos miał rację. Nie jest Baldwinem. Jest po prostu Juanem Carlosem. Zatem nie spodziewajmy się po nim jakiegokolwiek heroizmu”.
Juan Carlos urodził się Rzymie, gdzie hiszpańska rodzina królewska przebywała po ustanowieniu w 1931 r. Drugiej Republiki Hiszpańskiej. Jako głowa państwa przejął władzę w Hiszpanii w 1975 r. W tym samym roku koronowano go na króla. Hiszpańscy władcy od lat są związani z Kościołem katolickim. Żona Juana Carlosa, królowa Sofia potępia aborcję, eutanazję oraz tzw. małżeństwa jednopłciowe.
Mówi się, że sam król Juan Carlos jest odpowiedzialny za wprowadzenie w Hiszpanii liberalnej polityki i reform społecznych. Za jego panowania marksistowskie partie lewicowe tj. Hiszpańska Socjalistyczna Partia Pracy oraz Komunistyczna Partia Hiszpanii, pokonane w wojnie domowej, zostały zalegalizowane po śmierci gen. Francisco Franco.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS