Obama potrafi, ale jak długo?

2010-08-23 00:00:00
Obama potrafi, ale jak długo?

Senator Barack Obama rozpoczynał swoją zwycięską kampanię prezydencką pod hasłem prowadzenia "polityki ponad podziałami" (post-partisan policy). Jego przyjście do Białego Domu miało zainaugurować nową erę, w której nie będą już istotne najważniejsze - jak dotąd - podziały polityczne wśród amerykańskiego społeczeństwa (np. podział na zwolenników Demokratów i Republikanów). Oto miała nastąpić inauguracja postpolityki w amerykańskim wydaniu.

Zwiastunem tych tendencji było odwoływanie się przez demokratycznego kandydata na prezydenta przede wszystkim do emocji. Opisywał to jego slogan wyborczy: "We can do it" ("Możemy to zrobić"). Jak zawsze w przypadku tego rodzaju haseł charakteryzowało się ono tak dużym stopniem ogólności, że nie przekazywało żadnych treści, poza sugerowaniem Amerykanom, że jednak coś potrafią.

Barack O'Media

Nie należy w żadnej mierze zapominać o retorycznych umiejętnościach Obamy - jednego z najzdolniejszych mówców amerykańskiej polityki, potrafiącego przekonująco mówić do obywateli o rzeczach, o których chcieliby oni usłyszeć (Potrafimy!). Jednak najistotniejszym czynnikiem okazało się wsparcie najważniejszych mediów (prasy i telewizji) - od lat zdominowanych przez różne odcienie liberalizmu. W 2008 roku młody senator z Illinois był ich kandydatem i w najważniejszych mediach amerykańskich miał swoich wypróbowanych przyjaciół. Liberalne elity medialne wreszcie znalazły idealnego kandydata: młody Afroamerykanin o postępowych poglądach (co prawda heteroseksualny, ale nie można mieć wszystkiego naraz).

Medialny monitoring kampanii prezydenckiej 2008 roku (wykonywany zarówno przez instytucje, jak i osoby indywidualne) przyniósł wyniki zupełnie jednoznaczne, świadczące o zdecydowanym zaangażowaniu się mediów po stronie Obamy. Na przykład trzy największe ogólnoamerykańskie stacje telewizyjne: NBC, ABC oraz CBS - w czasie kampanii wyborczej wyemitowały aż 462 materiały przedstawiające demokratycznego kandydata w pozytywnym świetle, a tylko 70, które zawierały treści niekorzystne dla niego.

Bardzo wymowne było również unikanie w mediach określania Obamy mianem liberała. W czasie kampanii trzy wymienione stacje telewizyjne zrobiły to tylko 14 razy, zdecydowanie częściej używając wobec niego określeń typu "wschodząca gwiazda", "superstar", a nawet "gwiazda rockowa". To zresztą kolejna cecha charakterystyczna konstruowania medialnego wizerunku Obamy - jego kult. Liberalne media - zarówno drukowane (np. "New York Times"), jak i elektroniczne roztoczyły wokół demokratycznego senatora otoczkę wyjątkowości, nadchodzącego przełomu ku nowym, lepszym czasom. Jeszcze przed rozstrzygnięciem wyborczym zaczęły mnożyć się porównania Obamy z Johnem F. Kennedym, pisano o "obamaizmie" jako swego rodzaju nowej, politycznej religii Amerykanów. Wszystko to przy inkantacjach, że jest to kandydat ponad podziałami, którego głównym zadaniem jest udowodnienie obywatelom, że jednak coś potrafią.

Media z pewnością potrafiły. Na przykład tuszować podczas kampanii 2008 roku niewygodne dla Obamy fakty, jak np. jego bliską znajomość z Willem Ayersem, związanym w latach 60. z radykalnym ugrupowaniem Nowej Lewicy, niewahającym się używać ataków terrorystycznych ("Weather Underground"), czy też długoletnią zażyłość z czarnym kaznodzieją Jeremiahem Wrightem. Gdy do opinii publicznej przeniknęły szokujące nagrania jego kazań, w których nie tylko ostro krytykował Amerykę, ale również ironicznie wypowiadał się na temat ofiar zamachów z 11 września 2001 roku ("amerykańskie kurczaki poszły się upiec" - oto jedno ze sformułowań wielebnego pastora Wrighta) - większość mediów przyjęło taktykę: "Nie pytaj i nie mów".

[...]

Pełny tekst: "Nasz Dziennik"
31 stycznia 1985 roku zmarł w Monachium Józef Mackiewicz, miłujący prawdę badacz prawdziwego oblicza komunizmu w sowieckim wydaniu. Jako jeden z pierwszych, Mackiewicz opisał zbrodnię dokonaną przez Związek Sowiecki w Katyniu. Antykomunizm tego wielkiego pisarza, dziennikarza i publicysty był efektem twierdzenia, że dialogu ze zbrodniarzem po prostu się nie prowadzi.
Tysiąclecie pierwszej koronacji króla polskiego to wielka rocznica, w której przeżywanie wpisuje się inicjatywa przybliżenia tej pięknej karty z historii Polski podczas spotkań naszych „Klubów”. Do rozważań o znaczeniu powstania Królestwa Polskiego zaprosiliśmy znakomitego historyka – prof. Grzegorza Kucharczyka. Spotka się on z Państwem już w tym tygodniu...
26 stycznia 1699 roku, 326 lat temu, Rzeczpospolita Obojga Narodów zawarła z Imperium Osmańskim pokój w serbskich Karłowicach, zamykający ekspansyjne plany władców islamskiego Imperium Osmańskiego. Dzięki sile Rzeczpospolitej chrześcijańska Europa Środkowa i Wschodnia obroniły się przed islamizacją, a państwo osmańskie zadeklarowało zachowanie kościołów i praktyk przez mnichów rzymskokatolickich na terenie tureckiego państwa, obejmującego m.in. Bałkany.
Już w najbliższych dniach i tygodniach tygodniach nasze Kluby „Polonia Christiana”, a wraz z nimi znawca żywotów świętych Jacek Kotula, zawitają do szeregu miejscowości na Podkarpaciu i w Małopolsce. Podczas spotkań będą z nami obecne relikwie tego niezwykłego pustelnika z Libanu.
Ubiegłoroczny sukces „Podsumowania Roku” skłania nas do kontynuowania tego ciekawego formatu dyskusyjnego. Już w środę 22 stycznia 2025 r. spotkają się z Państwem: Witold Gadowski, Arkadiusz Stelmach i Krystian Kratiuk. Program poprowadzi Łukasz Karpiel. Wstęp wolny – zapraszamy!