Philip Longman na łamach pisma poświęconego sprawom polityki zagranicznej „The Foreign Policy” przypomniał, jak jeszcze do niedawna naukowcy alarmowali, że na świecie przybywa zbyt dużo ludzi, którzy będą cierpieć z powodu głodu. Teraz, ci sami naukowcy alarmują, że w bardzo szybkim – nawet zbyt szybkim - tempie ubędzie nas o połowę.
Według wyliczeń ONZ, liczba ludności na świecie w ciągu najbliższych 40 lat ma wzrosnąć o jedną trzecią z 6,9 mld do 9,1 mld osób. Przy czym nie chodzi tutaj o wzrost liczby urodzeń, lecz o wzrost liczby osób starszych, które dożyją bardziej sędziwego wieku. Przewiduje się, że liczba dzieci w wieku poniżej 5 roku życia spadnie aż o 49 mln, podczas gdy wzrośnie liczba starców o 1,2 mld. Później jednak nastąpi bardzo szybki spadek liczby ludności wskutek wymierania osób starszych. Przykładowo, już teraz w Rosji mamy o przeszło 7 mln mniej osób niż było w 1991 r. Na świecie liczba ludności zacznie drastycznie spadać od 2070 r. i do 2150 populacja, jak przewidują naukowcy, zmniejszy się o połowę.
Longman zauważa, że niski przyrost naturalny dla wielu państw rozwijających się mógł się jawić jako atrakcyjny, ze względu na większą dostępność dóbr i szybsze bogacenie się społeczeństwa. Sytuacja jednak zaczęła wymykać się spod kontroli. Przykładowo, w Chinach jedna osoba młoda w niedalekiej przyszłości będzie miała na utrzymaniu dwoje swoich rodziców i czterech dziadków. Ze względu na politykę eugeniczną (polityka jednego dziecka i aborcja dziewczynek) pojawia się problem zbyt dużej liczby mężczyzn (o 16 proc. więcej niż kobiet), którzy nigdy nie będą mieli szansy na założenie własnej rodziny. Analitycy obawiają się o stabilność w tym rejonie świata. Zastanawiają się, czy też ci mężczyźni nie zostaną wykorzystani do celów destrukcyjnych.
Podobna sytuacja jest w Indiach, gdzie niestabilność może wynikać z faktu niższego przyrostu naturalnego hindusów, zamieszkujących południe kraju, a wyższego muzułmanów, zajmujących stany północne. Analitycy obawiają się zaostrzenia konfliktów na tle etnicznym. Nawet USA, które mają dodatni przyrost naturalny muszą się liczyć w przyszłości z poważnym spadkiem liczby ludności ze względu na spadającą liczbę imigrantów, zwłaszcza z krajów Ameryki Łacińskiej, gdzie obecnie odnotowuje się drastyczny spadek przyrostu naturalnego.
W niektórych państwach, jak np. w Iranie w najbliższym czasie do głosu dojdzie młode pokolenie. Szacuje się, że w okresie, kiedy w innych państwach przyrost naturalny będzie znacznie spadał, tam przez jakiś czas będzie rósł. Analitycy obawiają się, że Iran może zacząć sprawiać poważne problemy dla bezpieczeństwa w rejonie Bliskiego Wschodu. Podobnie może być w Azji, gdzie swoje aspiracje mają Mongołowie skonfliktowani z Rosjanami. Trzeba się również liczyć z niepokojami wywoływanymi przez Libię i Pakistan, a w Ameryce Łacińskiej - przez Wenezuelę i Peru.
Autor artykułu zwraca uwagę na fakt, że starzejące się społeczeństwa państw zachodnich będą mniej skłonne do utrzymywania silnej armii i przeznaczania na ten cel znacznych środków. Będą też bardziej asekuracyjnie zachowywać się w sytuacji powstania realnego zagrożenia bezpieczeństwa. Powodem do zmartwienie jest także to, że starzejąca się ludność, chociaż dożywa sędziwego wieku, jest bardziej niedołężna. Ludzie są mniej aktywni fizycznie, bardziej otyli i przez to mniej mobilni oraz mniej skorzy do przekwalifikowania się. Nie chcą pracować do późnej starości, a konsumują coraz więcej. Analitycy obawiają się wzrostu zadłużenia ludności i braku nowych miejsce pracy. Postulują, by na nowo zachęcać młodych ludzi do zakładania liczniejszych rodzin oraz do tworzenia przez nich firm rodzinnych, nastawionych na produkcję a nie konsumpcję. Wówczas dzieci nie będą jawiły się jako ciężar, ale pomoc.
Źródło: The Foreign Policy, AS