Fatima
 
Piekło istnieje naprawdę!

Świat żyje dzisiaj tak, jakby piekło nie istniało. Niestety, niektórzy katolicy zwiedzeni nieprawdziwym obrazem Bożego Miłosierdzia, zapominają o Bożej Sprawiedliwości. Czasem nawet pobożni ludzie wolą zapomnieć o realnym zagrożeniu wiecznym potępieniem i nie chcą o nim mówić swoim bliźnim pogrążonym w grzechach. Tymczasem, prawda o Bożym Miłosierdziu, nie może zostać oderwana od prawdy o istnieniu piekła. Pastuszkowie z Fatimy doskonale o tym wiedzieli. Siostra Łucja opowiada jak jej kuzynka – mała Hiacynta poważnie potraktowała ukazaną im przez Maryję w Fatimie wizję piekła.

Wizja piekła przerażała ją [Hiacyntę – przyp. red.] do tego stopnia, że wszystkie kary i umartwienia wydawały się jej zbyt małe, aby uzyskać u Boga łaskę wybawienia niektórych dusz. Obecnie odpowiem na drugie pytanie, które z wielu stron do mnie docierało.


Jak to się stało, że taka mała Hiacynta, mogła zrozumieć ducha umartwienia i pokuty i z takim zapałem mu się oddać? Wydaje mi się, że była to najpierw szczególna łaska, której Bóg za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi chciał udzielić; po drugie widok piekła i nieszczęścia dusz, które się tam dostają.


Niektórzy ludzie, nawet pobożni, nie chcą dzieciom mówić o piekle, żeby ich nie przerażać, Bóg jednak nie zawahał się pokazać go trojgu dzieciom, z których jedno miało zaledwie 6 lat. On wiedział, że z przerażenia mogłyby umrzeć, że się tak wyrażę.


Hiacynta często siadała na ziemi lub na jakimś kamieniu i zadumana zaczynała mówić:

– „Piekło! Piekło! Jak mi żal tych dusz, które idą do piekła, i tych ludzi, którzy tam żywcem płoną jak drzewo w ogniu!”

Drżąc, klękała z rękami złożonymi, aby powtarzać modlitwę, której nauczyła nas Nasza Droga Pani:

– „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”.

(…)

Hiacynta pozostawała długo na kolanach powtarzając tę samą modlitwę. Od czasu do czasu wołała mnie albo brata (tak jakby się budziła ze snu):

– „Franciszku! Łucjo! Czy wy nie chcecie się ze mną modlić? Musimy się dużo modlić, żeby ratować dusze przed piekłem! Idzie ich tam tak wiele! Tak wiele!”

Innym razem pytała:

– „Dlaczego nasza Pani nie pokazuje piekła grzesznikom? Gdyby je widzieli, nie grzeszyliby, aby się tam nie dostać. Musisz powiedzieć Tej Pani, żeby pokazała piekło wszystkim tym ludziom (to się odnosiło do ludzi, którzy się znajdowali w Cova da Iria), widziałabyś jak się nawracają”.

Później trochę rozdrażniona zapytała mnie:

– „Dlaczego nie powiedziałaś tej Pani, aby pokazała piekło tym ludziom”.

– „Zapomniałam” – odpowiedziałam.

– „Ja też nie pamiętałam o tym” – mówiła smutnie.

Czasami pytała jeszcze:

– „Jakie grzechy ci ludzie popełniają, że idą do piekła?”

– „Nie wiem, być może, że nie chcą chodzić na Mszę św. w niedzielę albo kradną, albo mówią brzydkie słowa, albo przeklinają, albo bluźnią”.

– „I za takie jedno słowo idą do piekła?”

– „Pewnie, bo to jest grzech!”

– „A cóż by ich kosztowało, gdyby milczeli i chodzili do kościoła na Mszę św.? O jak mi żal tych grzeszników! O gdybym im mogła pokazać piekło!”

Czasem tuliła się nagle i mówiła:

– „Ja idę do nieba, ale ty tu zostaniesz. Jeżeli nasza Pani pozwoli, powiedz wszystkim tym ludziom, czym jest piekło, aby już nie grzeszyli i tam się nie dostali”.

Czasem znowu namyślała się i po chwili mówiła:

– „Tylu ludzi idzie do piekła! Tylu ludzi w piekle!” Aby ją uspokoić powiedziałam:

– „Nie bój się, ty pójdziesz do nieba”.

– „Na pewno” – odpowiedziała spokojnie – „ale chciałabym, aby wszyscy ludzie tam poszli”.

Kiedy dla umartwienia nie chciała jeść, mówiłam jej:

– „Hiacynto, posłuchaj, jedz teraz!”

– „Nie, ofiaruję to umartwienie za tych ludzi, którzy za wiele jedzą”.

Kiedy już podczas swej choroby szła w zwykły dzień na Mszę Świętą, mówiłam jej:

– „Hiacynto, nie idź, jesteś chora, dzisiaj nie jest niedziela”.

– „Nie szkodzi! Idę za grzeszników, którzy nie chodzą do kościoła w niedzielę”.

Jeżeli czasami słyszała przekleństwa, zakrywała twarz dłońmi i mówiła:

– „O mój Boże! Ci ludzie nie wiedzą, że dostaną się do piekła za używanie takich słów. Przebacz im, mój Jezu i nawróć ich. Oni na pewno nie wiedzą, że to obraza Boska. Mój Jezu, jak mi ich żal! Proszę Cię za nich!”

I powtarzała modlitwę, którą nas nauczyła Nasza Pani:

– „O mój Jezu przebacz nam… itd.”

 

Fragment z książki Wspomnienia S. Łucji z Fatimy, Secretario dos Pastorinhos, t. I, s. 128–130, Fatima 2007.