- Nie przyłożyłabym ręki do podwyżki podatku VAT, bo jest on w Polsce wysoki, a stawka główna - obecne 22 proc. - stanowczo zbyt wysoka. Podatek VAT jest topornym narzutem na konsumpcję bieżącą, potocznie określaną jako tzw. wydatki na życie – stwierdziła prof. Zyta Gilowska w rozmowie z Mariuszem Boberem dla „Naszego Dziennika”.
Łatanie dziury budżetowej rząd PO - PSL zaczął od podniesienia podatku VAT. To dobry sposób na zmniejszenie deficytu budżetowego?
- Nie przyłożyłabym ręki do podwyżki podatku VAT, bo jest on w Polsce wysoki, a stawka główna - obecne 22 proc. - stanowczo zbyt wysoka. Podatek VAT jest topornym narzutem na konsumpcję bieżącą, potocznie określaną jako tzw. wydatki na życie. To jest brutalne obciążanie gospodarstw domowych, i to tym większe, im większą część dochodu dane gospodarstwo musi przeznaczyć na sfinansowanie bieżących potrzeb. Czyli jest to podatek, który najbardziej dotknie ludzi biednych, takich, którzy nie mają z czego odłożyć, by poczekać na lepsze czasy.
Czy wyższy VAT uderzy również w koniunkturę gospodarczą, w konkurencyjność naszej gospodarki?
- Gdy płace realne stoją w miejscu, a zatrudnienie rośnie tylko sezonowo, to za te same pieniądze i przy wyższych cenach ludzie mogą kupić mniej. Czyli może nastąpić spadek wolumenu konsumpcji w ujęciu fizycznym. Bardziej grozi on towarom krajowym, gdyż towary importowane - np. konfekcja i tekstylia z Chin, są elastyczne cenowo, ponieważ pośrednicy z łatwością dostosowują swoje marże do nowych okoliczności. Przecież te towary są kupowane tak tanio dlatego, że ich produkcja jest bardzo tania. Wiadomo, że nasi producenci mają szanse konkurować z producentami chińskimi wyłącznie jakością towarów, ale to właśnie jakość jest pierwszą ofiarą drożyzny. Niewątpliwie zdrożeje żywność, szczególnie nieprzetworzona, na którą podatek VAT wzrośnie o 2 pkt. procentowe - z obecnych 3 procent do 5 procent.
Rząd broni się, że obniżył za to VAT na żywność przetworzoną.
- Tego jeszcze nie wiemy. Ważne są rozmaite szczegóły, np. klasyfikacja towarów uznanych za żywność przetworzoną. Wiadomo, że istnieją na to sposoby typu "marchew to owoc" (pomysł Brukseli). Możemy się mocno zdziwić. Pewni swego mogą być producenci kiełbas ze względu na strategiczne znaczenie "grillowania" w naszym dyskursie politycznym. Istotny jest nie tylko wpływ podwyższonego podatku VAT na wzrost cen żywności, ale także natura tego wzrostu - czy będzie on jednorazowy, czy też będzie to proces wzrostu cen rozwijający się w czasie. Bo jeśli proces, to raz puszczony w ruch może mieć tendencję rozwojową. Ten problem zwraca uwagę na koszt energii i transportu, co mocno podnoszą piekarze. W wielu rejonach kraju ceny pieczywa już rosną, np. na Lubelszczyźnie ceny chleba zwiększyły się średnio o 20 procent.
[...]
Pełny tekst:
"Nasz Dziennik"