Rada Ministrów zaakceptowała wczoraj rozwiązania, które mają umożliwić skuteczną walkę z hazardem w sieci. Według „Dziennika Gazety Prawnej”, przy okazji delegalizacji e-hazardu rząd chce utworzyć Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych, umożliwiający blokowanie witryn internetowych zawierających nielegalne treści. Eksperci twierdzą, że jest to ograniczenie wolności słowa w sieci.
Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych, będzie zawierał elektroniczne adresy umożliwiające identyfikację stron internetowych z treściami szkodliwymi społecznie, takimi jak pornografia dziecięca, treści tworzone w celu dokonania kradzieży i oszustw finansowych, a także umożliwiające organizowanie gier hazardowych bez zezwolenia.
„DGP” zauważa, że jest to już trzecie podejście do projektu wprowadzającego blokadę stron uznanych za szkodliwe. Po raz pierwszy pomysł stworzenia czarnej listy stron pojawił się w listopadzie zeszłego roku. Po poprawkach wrócono do niego ponownie w grudniu. Wczoraj został zaakceptowany przez Radę Ministrów.
–
Rząd przy okazji delegalizacji e-hazardu powraca do praktyk sprzed 1989 r. Z jedną różnicą: wtedy nie było internetu – mówi Marcin Cieślik, prezes Internet Society Polska, międzynarodowej organizacji zajmującej się wspieraniem rozwoju globalnej sieci. Jego zdaniem mimo poprawek nadal jest to propozycja kontroli i blokowania internetu. Z tą różnicą, że w ostatniej wersji projektu to sąd ma decydować, która strona podlega blokadzie.
Gazeta podkreśla, że ustawę skrytykowali zgodnie wszyscy eksperci, którzy zostali poproszeni o komentarz. Zwracali również uwagę, że państwa, które wprowadziły podobne rozwiązania, mają dziś problemy z ich egzekwowaniem.
Źródło: dziennik.pl, kprm.gov.pl
Walka z pornografią – nie tylko dziecięcą – jest godna pochwały. Kto jednak zagwarantuje, że Rejestr Stron i Usług Niedozwolonych nie zostanie za chwilę rozszerzony o strony zawierające treści niepoprawne politycznie lub religijne? Zwłaszcza, że ten rząd zajmował się już kontrolą pism prezentujących poglądy konserwatywno-liberalne, a nie słychać jakoś o walce władz z wszechobecną pornografią i innymi treściami szkodliwymi ze względów moralnych. Dwa lata temu upubliczniono raport pt.: „Monitorowanie treści rasistowskich, ksenofobicznych i antysemickich w polskiej prasie”, przygotowany na zlecenie Ministerstwa Sprawa Wewnętrznych i Administracji. Wbrew temu, co znalazło się w jego tytule, stanowił on przede wszystkim atak na czasopisma prawicowe.