Fatima
 
Relikwia i oblicze

ŚWIADECTWO

Świeciło słońce, a wieczór zapowiadał się suchy i zimny, gdy rozpocząłem podróż do Coimbry, aby złożyć pośmiertny hołd ostatniej z trójki świadków fatimskich objawień, siostrze Łucji od Jezusa, przez ponad 50 lat karmelitance bosej w klasztorze św. Józefa, zmarłej dzień wcześniej w niedzielę 13 lutego, w wieku 97 lat.

Ten sędziwy budynek jest mi bliski od czasu, gdy studiowałem w Coimbrze i brałem udział w nabożeństwach lub w niedzielne wieczory słuchałem śpiewów liturgicznych. W czasie podróży starałem się przypomnieć sobie tamten okres, przypadający na początek dekady lat siedemdziesiątych: zakonnice, które z dala od światowego zgiełku, modliły się i ofiarowywały wyrzeczenia w intencji nas wszystkich; ich modlitwy, które wznosiły się do Najwyższego i które przypominały o obietnicy uczynionej podczas objawień:
W końcu Moje Niepokalane Serce zatriumfuje.

Zbliżając się do klasztoru zauważyłem ze zdziwieniem wielki tłum ludzi i samochodów, spodziewałem się bowiem, że o wiele mniej osób będzie się modlić przed grobem mniszki, która choć uprzywilejowana doświadczeniem najważniejszego maryjnego objawienia XX wieku, spędziła z własnej woli prawie całe życie w klauzurze. Lecz było inaczej: tysiące ludzi rozpychało się łokciami u bram klasztoru, aby pomodlić się lub oddać ostatni hołd siostrze Łucji. Widziałem ludzi z wszystkich klas społecznych, od najuboższych do najzamożniejszych; w każdym wieku, od najmłodszych aż do najstarszych i w średnim wieku; z różnych stron Portugalii, a nawet z zagranicy: nikt nie ruszał się z miejsca.

Kiedy wreszcie, po ponad trzech godzinach oczekiwania, wszedłem do środka mogłem spojrzeć, choć tylko przelotnie, na ciało siostry Łucji spoczywające na katafalku, a także na to, co było w niej najbardziej uderzające: jej pogodne oblicze, które nigdy nie zatrze się w mojej pamięci.

Z czasów, gdy uczęszczałem do klasztoru, pozostał mi po niej także różaniec, który ona sama wykonała i który towarzyszy mi od ponad 30 lat. Dzisiaj, gdy ona odeszła już stąd do wieczności, przechowuję go jako relikwię.

José Narcis Soares