Krytyka prawa chroniącego życie, współpraca z lobby homoseksualnym, uznawanie publicznej pochwały masturbacji za prawo człowieka. Oto wyczyny kandydatów premiera na sędziego Trybunału w Strasburgu – donosi portal Fronda.pl.
–
Zbyt restrykcyjne i sprzeczne z międzynarodowymi standardami w zakresie praw człowieka – tak określił polskie prawo broniące życia poczętego jeden z wybrańców Donalda Tuska, prof. Roman Wieruszewski, gdy reprezentował nasz kraj w Komitecie Praw Człowieka ONZ. Od tego typu wypowiedzi nie stronią również dwaj inni kandydaci Donalda Tuska do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, prof. Leszek Garlicki i Marek Antoni Nowicki.
Wszyscy trzej zgłoszeni przez rząd kandydaci wzięli udział w czwartkowej debacie, która odbyła pod wspólnym przewodnictwem sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej i Komisji Spraw Zewnętrznych. Byli pytani o swoje stanowiska m. in. w sprawach ochrony życia, czy ostatniego orzeczenia trybunału w sprawie krzyży we Włoszech.
Obecni byli także polscy przedstawiciele w Parlamencie Europejskim. Wyboru spośród kandydatów zgłoszonych przez rząd dokona Rada Europy. Postanowiliśmy sprawdzić co w tych kwestiach naprawdę myślą kandydaci na sędziów, a co niekoniecznie chcieli wyraźnie artykułować podczas sejmowego spotkania.
Salonowa aksjologia
–
Mamy kandydatów o dość zbliżonych poglądach na tak newralgiczne tematy jak ochrona życia. W ich poglądach trudno rozpoznać tradycyjną aksjologię, a pełno jest haseł, które trącą nowoczesną ideologią jak np. tolerancja dla mniejszości seksualnych. W moim przekonaniu ich poglądy zupełnie nie odzwierciedlają poglądów większości Polaków na te kwestie – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl uczestnik debaty europoseł PiS Marek Migalski.
Z kolei eurodeputowany PO Paweł Zalewski, również biorący aktywny udział w debacie, mówi: –
Ważną sprawą jest rozumienie tego czym powinien zajmować się trybunał, a co powinno być pozostawione prawodawstwu państwowemu. Są kwestie jak np. aborcja, o których decydują państwa wspólnoty europejskiej, a nie Trybunał. W jakimś stopniu dostrzegł to jedynie prof. Garlicki – powiedział w rozmowie z portalem Fronda.pl.
Polska spotkała się już z takim przypadkiem nierozdzielenia kwestii orzecznictwa w sprawie aborcji. Był to głośny przypadek Alicji Tysiąc, która zaskarżyła państwo polskie za to, że nie umożliwiło jej zabicia swojego nienarodzonego dziecka w Polsce.
Sędziowie zgodnie za aborcją
Nie tylko poglądy cytowanego wcześniej Wieruszewskiego mogą budzić sprzeciw. Dla Marka Antoniego Nowickiego „prawem człowieka” jest „prawo kobiety” do zabicia swojego dziecka. Współzałożyciel i wieloletni prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w Polsce bronił wyroku ETPCz w sprawie Alicji Tysiąc. –
Tu chodzi o uznanie, czy kobieta miała do czegoś prawo, którego jej nie zapewniono – komentował.
Za wyrokiem trybunału w tej sprawie opowiedział się również prof. Leszek Garlicki, który od 2002 r. jest polskim sędzią w Strasburgu. A rekomendował go postkomunistyczny premier Leszek Miller. Wcześniej prof. Garlicki jako sędzia Trybunału Konstytucyjnego popierał m. in. zniesienie przez SLD ustawy o ochronie płodu z 1993 roku.
28 maja 1997 roku Trybunał Konstytucyjny orzekł, że ustawa liberalizująca możliwość aborcji, w części dopuszczającej zabijanie poczętych dzieci ze względów społecznych jest sprzeczna z konstytucją. Zdanie odrębne zgłosiło trzech jego członków. Jednym z nich był prof. Garlicki.
Od 1996 roku ustawa dopuszczała przerywanie ciąży również wtedy, gdy kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej; wymagane ma być złożenie oświadczenia przez kobietę ciężarną i odbycie konsultacji z lekarzem podstawowej opieki zdrowotnej lub osobą uprawnioną (ale inną niż ta, która ma przeprowadzić aborcję) - dziecko można pozbawić życia, jeżeli kobieta podtrzymuje swój zamiar po upływie 3 dni od konsultacji.
–
Premier Donald Tusk trzy lata temu nie widział potrzeby potwierdzenia w Konstytucji prawa do życia od momentu poczęcia jako właściwie rozumianego prawa do życia. Opowiadał się za obecnie istniejącym „kompromisem” w tej sprawie – mówi w rozmowie z portalem Fronda.pl lider Prawicy Rzeczpospolitej Marek Jurek, który w święto Objawienia Pańskiego wystosował list do szefa rządu.
–
Z trzech kandydatów do ETPCz, których przedstawił jego rząd, wszyscy w mniejszym lub większym stopniu opowiadają się za aborcją i krytykują obecną sytuację prawną w Polsce – podsumował w rozmowie z nami lider Prawicy Rzeczpospolitej.
Kandydaci Tuska bronią parady równości
Gdy w 2005 roku Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy nie wyraził zgody, by w stolicy odbyła się homo-parada zwana paradą równości, jej organizatorzy złożyli skargę do ETPCz. Jego sędziowie, w tym prof. Garlicki jednogłośnie orzekli, że zakaz naruszył Europejską Konwencję Praw Człowieka.
W podobny sposób zareagował inny kandydat na reprezentanta polskiego wymiaru sprawiedliwości w Strasburgu Marek Antoni Nowicki. –
Państwo ma obowiązek aktywnego działania i pomagania grupom, które w aktywności publicznej mogą mieć trudności z wyrażaniem poglądów – komentował wyrok Trybunału.
Nad „łamaniem praw mniejszości seksualnych” często ubolewa prof. Wieruszewski. W 2006 roku w indonezyjskim mieście Yogyakarta Międzynarodowa Komisja Prawników opublikowała w formie deklaracji tzw. Zasady Yogyakarty (międzynarodowe standardy praw człowieka i ich zastosowanie w stosunku do preferencji seksualnych oraz tożsamości płciowej).
W praktyce oznaczało to objęcie przywilejami lobby homoseksualnego i danie mu możliwości zamykania ust oponentom za pomocą sformułowania „mowa nienawiści”. Polskie tłumaczenie tej deklaracji pilotowało Poznańskie Centrum Praw Człowieka, którym kieruje prof. Roman Wieruszewski – jeden z sygnatariuszy indonezyjskiej gloryfikacji homoseksualizmu.
W 2008 roku Kampania Przeciw Homofobii zorganizowała projekt „Pracownia Monitoringu i Rzecznictwa Prawnoczłowieczego”. Polegał on na szkoleniu aktywistów, by dobrze radzili sobie w przestrzeni publicznej. Wieruszewski był jednym z gości, którzy przeprowadzali wykłady w ramach projektu.
Na tym jednak nie kończy się aktywność prof. Wieruszewskiego. Obok Agnieszki Graff, czy prof. Jerzego Osiatyńskiego wchodzi też w skład rady Programu Spraw Precedensowych, który działa w ramach Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Program szczyci się tym, że doradzał Alicji Tysiąc w sprawie przeciwko państwu polskiemu, a także Fundacji Równość, gdy poskarżyła się na to, że Lech Kaczyński nie wyraził zgody, by ulicami Warszawy przeszła „parada równości”.
Poprawnie i zachowawczo w sprawie krzyży
Ostatnim głośnym orzeczeniem strasburskiego trybunału była decyzja o obecności krzyży we włoskiej szkole. Ta kwestia także interesowała posłów z Sejmowej Komisji ds. UE i Spraw Zewnętrznych, którzy indagowali kandydatów na sędziów.
Garlicki twierdzi, że nie może odnieść się „merytoryczne do sprawy”, ponieważ niewykluczone, że będzie zasiadał w Wielkiej Izbie Trybunału podczas rozpatrywania odwołania w sprawie (złożył włoski premier Silvio Berlusconi). –
Gdybym powiedział cokolwiek merytorycznego, wtedy bym się musiał wyłączyć, można byłoby żądać mojego wyłączenia – tłumaczył.
Zachowawczo wypowiadał się Nowicki. Pytany o to przez sejmowe komisje podkreślał, że sprawa nie została rozwiązana definitywnie. –
Jeśli sprawa znajdzie się przed Wielką Izbą Trybunału to Polska będzie mogła stać się trzecią stroną w sprawie – stwierdził. –
Zaufajmy Trybunałowi i zostawmy tę kwestię – przekonywał w końcu.
Po wyroku trybunału w sprawie krzyży we Włoszech, polscy sędziowie wysłuchali opinii ekspertów, w jaki sposób to orzeczenie wpłynie na sytuację w Polsce. Wieruszewski stwierdził, że wyroku odnośnie włoskiej sprawy nie można odnosić do Polski, bo w Polsce nie ma przymusu obecności krzyży w klasach.
Podkreślił, że krzyż w Polsce ma też pozareligijne znaczenie: –
Sądząc podobną sprawę z Polski, Trybunał mógłby wziąć pod uwagę, że w czasach PRL-u krzyż był symbolem oporu przeciw narzuconym komunistycznym symbolom. I że ta wolnościowa motywacja była też powodem zawieszania go po 1989 roku – powiedział . Nie dodał jednak, że orzekając we włoskiej sprawie, sędziowie potraktowali krzyż jako symbol przede wszystkim religijny. Przed sejmową komisją bronił się przed zajęciem stanowiska w tej sprawie.
Ksenofobia i antysemityzm według Wieruszewskiego
Profesor Roman Wieruszewski na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych przygotował raport na temat „mowy nienawiści” w polskiej prasie konserwatywnej. Razem z innymi twórcami raportu przyjął dość dziwne kryteria badawcze.
I tak za ksenofobię zostało uznane „wyrażanie wrogości wobec idei jednoczenia się państw i narodów Europy w ramach Unii Europejskiej”. Za antysemityzm natomiast „krytyka państwa Izrael”.
Tym sposobem za ksenofoba został uznany m.in. publicysta „Najwyższego Czasu” i felietonista „Niedzieli” Marian Miszalski. Za co? „Karta Praw Podstawowych stwarza najsilniejszym włodarzom politycznym UE prawny instrument politycznego szantażu wobec słabszych prowincji” – napisał Miszalski. Zdaniem kandydata na polskiego sędziego w Trybunale ksenofobiczne jest również stwierdzenie, że "wizja islamskiej Europy w nieco odleglejszej przyszłości nie jest optymistyczna".
Założyciel Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka również był bohaterem historii, którą warto przypomnieć w związku z jego kandydaturą na sędziego trybunału praw człowieka. W lutym 2006 r. w Lublinie w obrębie kampusu UMCS Fundacja dla Wolności zorganizowała festiwal „Prawa człowieka w filmie”. Z imprezą powiązano wystawę zdjęć oraz sprzedaż koszulek.
Na fotografiach koszulki prezentowali m.in. Kazimiera Szczuka, Piotr Najsztub, Kazimierz Kutz. – Mam AIDS, jestem gejem, masturbuję się, usunęłam ciążę – można było przeczytać na koszulkach.
Pełny tekst na portalu
Fronda.pl.