– Zostałam w polityce dzięki swej wierze, dzięki Bogu, który nas umocnił i nie pozwolił odejść – mówi republikańska kandydatka do senatu w stanie Delaware, Christine O'Donnell. Znana obrończyni życia i propagatorka czystości przedmałżeńskiej cieszy się coraz większą popularnością, mimo że jest nieustannie atakowana i wyśmiewana przez lewicowe media. Dowodem tego były prawybory, w których pokonała proaborcyjnego republikańskiego kandydata, byłego gubernatora stanu Delaware.
W rozmowie z chrześcijańską siecią medialną CBN O'Donnell przypomniała, że po wyborach do senatu w 2008 roku, kiedy przegrała z obecnym wiceprezydentem USA Joe Bidenem, przeżywała trudny czas. Przyznała, że gdyby nie jej wiara, odeszłaby wtedy z polityki. – Kiedy logika podpowiadała, żeby odejść, my kontynuowaliśmy nasz marsz, ponieważ wiedzieliśmy, że Bóg nie pozwala nam się wycofać – dodała.
Zdaniem 41-letniej polityk, papierkiem lakmusowym wszystkich praw stanowionych w USA powinna być Konstytucja tego kraju. – Gdyby tak było, nie mielibyśmy tej reformy opieki zdrowotnej Obamy, handlowania emisjami gazów cieplarnianych, nie mielibyśmy tzw. reformy finansów – podkreśla O'Donnell.
Republikańska kandydatka do senatu stała się obiektem zaciekłych ataków mediów, gdy otwarcie zaczęła mówić o zaletach czystości przedmałżeńskiej, powszechnie krytykowała pornografię oraz masturbację, którą uznaje za rodzaj zdrady małżeńskiej. Mając w pamięci te doświadczenia, O'Donnell, idąc z radą byłej kandydatki na wiceprezydenta USA, Sary Palin, postanowiła bojkotować ogólnokrajowe media i skupić się jedynie na współpracy z mediami lokalnymi.
O'Donnell, mająca włoskie i irlandzkie korzenie, była wychowana w wierze katolickiej. Gdy była studentką została protestantką ewangelikalną. Teraz, jak twierdzi, wróciła do Kościoła katolickiego. O'Donnell jest działaczką Tea Party, ruchu, którego celem jest odnowa prawicowych ideałów Partii Republikańskiej.
Wybory do amerykańskiego senatu odbędą się 2 listopada.
Źródło: KAI