Gdy Abigail Seidman miała 10 lat, jej matka dokonała aborcji. Dziewczynka podejrzewała, że jej ojciec nie był ojcem uśmierconego dziecka. Rodzice niedługo potem rozwiedli się. Do tego czasu Abigail wspomina swoje dzieciństwo jako normalne.
Z powodu aborcji, matka Abigail bardzo się zmieniła. Uważała, że dokonała słusznego wyboru i że był on właściwy także z moralnego punktu widzenia. Jak wspomina Abigail, „matka zaczęła niejako świętować aborcję”. Zapowiedziała także, że już nigdy nie będzie miała dzieci.
Matka Abigail jest pielęgniarką. Po uśmierceniu dziecka, mocno zaangażowała się w działalność ruchów feministycznych i kulturę aborcyjną. Zmieniła pracę. Zaczęła asystować przy „zabiegach” w ośrodku w Toledo, w stanie Ohio.
W dniu jedenastych urodzin, Abigail otrzymała od matki pigułkę poronną „dzień po” z przestrogą, by „nie uprawiała seksu”, ale mimo to zawsze „zabezpieczała się, gdyż może paść ofiarą gwałtu”. – Gwałt był obsesją mojej matki – twierdzi Abigail. Stale powtarzała córce, że każdy mężczyzna jest „potencjalnym gwałcicielem”. – To stwierdzenie jest jak mantra, którą można usłyszeć z ust wszystkich feministek – uważa dziewczyna.
Kiedy Abigail miała dwanaście lat matka powiedziała jej, że wszyscy ludzie są biseksualni, a podział na płcie jest „wymysłem społecznym”. Kobieta obcięła córce długie włosy i zachęciła ją do tego, aby otwarcie mówiła w gronie przyjaciół i znajomych, że jest biseksualistką. Kazała jej też nosić na plecaku znaczki nawiązujące do wspólnoty lesbijek, biseksualistów, pederastów oraz transseksualistów.
Ze względu na aborcję, matka zerwała więź ze Wspólnotą episkopalną i stała się wyznawczynią kultu wiki. Zmusiła do tego także swoją córkę. Nowi przyjaciele Abigail wywodzili się z kręgu wyznawców religii New Age. Matka zakazała czytania Biblii w domu i rozmawiania na jej temat. Abigail zaczęła się w specyficzny sposób ubierać. Swoim znajomym w szkole mówiła, że jest wiedźmą, ale tak naprawdę nie potrafiła im wytłumaczyć, na czym to polega.
Coraz częściej, tuż po szkole, matka zabierała ją do ośrodka, w którym pracowała, by pomagała w utwierdzaniu ciężarnych kobiet w ich pierwotnym postanowieniu dotyczącym aborcji. Miała starać się o to, by kobiety, które zaszły w nieplanowaną ciążę nie zmieniły zdania odnośnie uśmiercenia poczętych dzieci w wyniku kontaktu ze stojącymi przed ośrodkiem obrońcami życia.
Abigail, sama mając kontakt z obrońcami życia, stopniowo zaczęła interesować się problematyką pro life. Potajemnie czytała książki i ulotki o konieczności ochrony życia dzieci poczętych, przyglądała się zdjęciom abortowanych ciał i poznawała wiedzę na temat życia płodowego dziecka.
Jednak największy wpływ na zmianę jej stosunku do aborcji miało zachowanie kobiet, które przygotowywały się do „zabiegu” lub już go dokonały. Zawsze były niespokojne. Spuszczały wzrok, płakały, były smutne. Był to obraz odmienny od tego, wyidealizowanego przez jej matkę, która mówiła, że kobiety, które decydują się na „przerwanie ciąży” są zawsze spokojne, pewne siebie i zadowolone.
Gdy Abigail zapytała, dlaczego do tej pory nie spotkała takich osób w ośrodku, matka odparła, że widocznie kobiety, które widziała były słabe i „zbałamucone” przez chrześcijan, którzy nie pragną niczego innego, jak tego, aby kobiety ciągle zachodziły w ciąże i było jak najwięcej analfabetów na świecie.
Matka Abigail twierdziła wręcz, że kobiety, które zdecydowały się na aborcję, nigdy nie cierpią na zaburzenia psychiczne ani przed, ani po jej dokonaniu. Odczuwają przede wszystkim ulgę. Powiedziała również, że „kobietom poprzez aborcję wyświadcza się wielką przysługę i powinny one być za to wdzięczne”.
W wieku piętnastu lat Abigail zaczęła sięgać po narkotyki. Przyznaje, że zażywanie, w szczególności LSD oraz marihuany, jest bardzo popularne w kulturze aborcyjnej. Narkotyki były dostępne także w ośrodku, w którym pracowała jej matka.
W wieku osiemnastu lat Abigail zaszła w ciążę. Zarówno ona, jak i jej partner nie chcieli aborcji. Zamierzali oddać dziecko do adopcji. Jednak matka w ogóle nie chciała o tym słyszeć. Zagroziła córce, że jeśli nie „usunie ciąży”, to przestanie płacić na jej utrzymanie w koledżu. Kazała jej natychmiast udać się do ośrodka aborcyjnego, by w obecności „przyjaciół” przerwać ciążę.
W sali, w której lekarz miał uśmiercić jej dziecko, zgromadziło się aż osiem osób, w tym dwie przyjaciółki matki. Niektórzy pokonali setki kilometrów, by móc uczestniczyć w tej „ceremonii”. Po „zabiegu” kobiety powtarzały: „Teraz jesteś jedną z nas”. Matka, wyraźnie wzruszona mówiła, że jest bardzo dumna z niej. Abigail przypomina sobie, że nigdy wcześniej matka nie była dumna z innych jej dokonań, chociażby artystycznych czy naukowych. Po utracie dziecka poczętego, Abigail zaczęła się dużo gorzej uczyć. W końcu wyrzucono ją ze szkoły. Zaczęła mieć problemy z anoreksją i bulimią.
W wieku dwudziestu dwóch lat Abigail wyszła za mąż. Po wielu poronieniach, w końcu udało się jej dwukrotnie szczęśliwie donosić ciążę i urodzić dzieci. Później, po zdiagnozowano raka endometrium przeszła operację usunięcia macicy. Po tych wszystkich doświadczeniach, dopiero w ub. roku, gdy się okazało, że jej starszy syn cierpi na autyzm, zaczęła zmieniać swoje życie.
Jak na ironię, pomogli jej w tym ateiści, wśród których szukała wsparcia i pomocy w sprawie leczenia autyzmu syna. Wszyscy dziwili się, że nie pomyślała zawczasu o badaniach prenatalnych i nie abortowała dziecka. Abigail zdała sobie sprawę, że tak naprawdę jest kochającą matką i nie wyobrażała sobie życia bez swojego upośledzonego syna.
Cztery miesiące temu Abigail nawróciła się. Zaangażowała się także w działalność ruchów pro life. Z tego powodu matka przestała się do niej odzywać. Mimo to Abigail daje świadectwo o swoim życiu i zachęca do walki w obronie dzieci nienarodzonych. – Ważne jest to, aby rozpoznać i przeciwstawić się kulturze śmierci, która napędza przemysł aborcyjny. Większość ludzi, opowiadających się za tak zwanym prawem wyboru, nie ma o tym pojęcia. Postrzegają oni kwestię aborcji jako problem religijny, mówiąc: „chrześcijanie nienawidzą kobiet i seksu”, lub jako kwestię praw cywilnych: „kobiety mają prawo do podejmowania decyzji w sprawie własnej reprodukcji”. Wielu nie zdaje sobie sprawy z faktów naukowych na temat rozwoju płodu ludzkiego. Wielu też nie zna statystyk i faktów dotyczących tzw. poronień medycznych, niepłodności, infekcji, ciąży pozamacicznej, trudnych porodów, nowotworów i problemów psychicznych, które tak często występują u kobiet po uśmierceniu dzieci poczętych. Wielu nie zna poza-religijnych argumentów przeciwko aborcji – mówi kobieta.
Abigail broni dzieci poczętych na każdym etapie ich rozwoju, niezależnie od niepełnosprawności, statusu materialnego rodziców. – Każde poczęte dziecko – podkreśla kobieta – posiada od pierwszej chwili unikalny kod DNA, który stanowi o jego wyjątkowości. I tego nie można podważyć.
Źródło: WorldNetDaily. com, oprac. Agnieszka Stelmach