Jeśli chodzi o rzeczy ostateczne człowieka, to katechizm wymienia: śmierć, sąd, Niebo albo piekło. Brakuje tu czyśćca, niemniej jest to związane z faktem, że czyściec jest formą kary doczesnej po śmierci, dlatego prędzej czy później się skończy. Do Sądu Ostatecznego będzie jednak istniał. Prawda o czyśćcu, podobnie jak o Niebie i piekle, została objawiona w Piśmie Świętym i jest w Kościele nauczana nieprzerwanie. No dobrze, ale w Kościele znamy też pojęcie „limbus”? Spróbujmy więc sobie odpowiedzieć na pytanie, czym on jest?
Otóż słowem tym pierwotnie określano „otchłań ojców” (łac. limbus patrum), czyli stan przed Zmartwychwstaniem Pana Jezusa, gdzie znajdowali się święci i sprawiedliwi Starego Testamentu, którzy jednak nie mogli osiągnąć zbawienia, czyli wizji uszczęśliwiającej, bez łaski Chrystusa wysłużonej przez Jego zbawczą Ofiarę. Owa otchłań ojców nie była ani piekłem, ani czyśćcem, natomiast cechował ją brak nadprzyrodzonego oglądania Boga. Prawda o istnieniu takiej otchłani, jak również o zstąpieniu tam Chrystusa po śmierci, znajduje się w Pierwszym Liście św. Piotra (1 P 4,19) i wyznawana jest w Składzie Apostolskim w słowach: „Chrystus] zstąpił do piekieł”.
Przez analogię została wypracowana koncepcja „otchłani dzieci” (łac. limbus puerorum), gdzie miały trafiać dzieci zmarłe przed przyjęciem chrztu. Św. Augustyn bardzo rygorystycznie nauczał, że ludzie, którzy nie przyjęli sakramentalnego chrztu, są potępieni, nie wykluczając małych dzieci, przy czym – według Doktora z Hippony – są one poddawane najlżejszym piekielnym karom. To nauczanie Augustyna, zwłaszcza odnośnie do dzieci, nie licowało z prawdą o sprawiedliwości Boga, który może karać za zło, niemniej za zło osobiście popełnione, a stan grzechu pierworodnego, w którym się ludzie rodzą, nie jest ich winą. Toteż późniejsi autorzy, których najbardziej dojrzałym przedstawicielem jest św. Tomasz z Akwinu, przyjęli wspomnianą wyżej koncepcję „otchłani dzieci”.
Choć święty Tomasz umieszczał tę właśnie otchłań w obrębie piekła, nie uważał, że dzieci te cierpią męki, ale że są szczęśliwe szczęściem naturalnym. Doktor Anielski słusznie zauważył, że grzech pierworodny, czyli stan braku łaski, nie pozwala człowiekowi na osiągnięcie nadprzyrodzonego życia, gdyż to jest darem darmo danym od Boga i wykracza poza właściwości naszej stworzonej natury. Z drugiej strony dziecko, nie popełniwszy żadnego, najlżejszego nawet grzechu uczynkowego, nie może być karane, dlatego w „otchłani dzieci” Bóg obdarza je pełnią szczęścia naturalnego, a ponieważ nie daje im poznać, czego mogłyby doświadczać, gdyby zostały obdarowane łaską, nie cierpią mąk potępionego.
Święty Tomasz uznawał, że mogą istnieć przypadki, w których dzieci bez chrztu sakramentalnego osiągną zbawienie, np. przez „chrzest krwi”, tj. męczeństwo, czego przykładem są święci młodziankowie męczennicy, albo przez sakramentalną posługę aniołów, dokonaną z Bożej Opatrzności.
Żyjący w XVI wieku kardynał Tomasz Kajetan OP, postulował, że dzieci nieochrzczone mogą być zbawione przez „chrzest pragnienia”, np. wyrażony przez ich rodziców, którzy mieli zamiar je ochrzcić, niemniej jego opinia nie została podjęta przez Sobór Trydencki i katechizmy potrydenckie.
Po Soborze Watykańskim II papieże ani razu nie stwierdzili, że dzieci zmarłe bez chrztu są na pewno zbawione, choć akcent przesunął się w stronę nadziei w nieskończone miłosierdzie Boga, który pragnie zbawienia wszystkich bez wyjątku ludzi. Międzynarodowa Komisja Teologiczna w 2007 roku opublikowała dokument, w którym czytamy: Trzeba wyraźnie przyznać, że Kościół nie ma wiedzy pewnej o zbawieniu dzieci zmarłych bez chrztu. Zna i celebruje chwałę świętych młodzianków, ale ogólnie rzecz biorąc, los nieochrzczonych dzieci nie został nam objawiony, a Kościół naucza i ocenia tylko w odniesieniu do tego, co zostało mu objawione.
Z powyższych rozważań wynika taka oto praktyka Kościoła:
Bóg ustanowił sakramenty jako zwyczajne środki zbawcze, ale może działać poza nimi, dlatego wolno mieć nadzieję na zbawienie dzieci zmarłych bez chrztu.
Naszym moralnym obowiązkiem jest jednak trzymać się zwyczajnej, tj. pewnej drogi zbawienia, którą dają sakramenty, dlatego musimy dołożyć starań, by jak najszybciej po urodzeniu ochrzcić dziecko; w przypadku naglącym ochrzcić może każdy człowiek, byle tylko miał intencję czynienia tego, co czyni Kościół (a więc chciał ochrzcić chrztem Chrystusowym), polał głowę dziecka wodą tak, by woda dotknęła skóry głowy i spłynęła po niej, przy równoczesnym wypowiedzeniu słów: Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy