„Krwawa niedziela na Wołyniu” 11 lipca 1943 roku przyniosła śmierć tysiącom Polaków, którzy zostali zaatakowani przez zbrodniarzy z UPA, wspomaganych często przez miejscową ludność ukraińską. To data uznana za kulminację ludobójstwa, którego celem było przeprowadzenie czystki etnicznej i zniszczenie innych niż ukraiński narodów zamieszkujących Wołyń i Małopolskę Wschodnią. Zbrodnia Wołyńska to wciąż krwawiąca rana, to tysiące nieosądzonych i nierozliczonych bestialskich przestępstw, kładących się do dzisiaj cieniem na relacje polsko – ukraińskie.
Pierwszy masowy atak na ludność polską miał miejsce 9 lutego 1943 r. w Parośli, gdzie ukraińscy nacjonaliści wymordowali około 130 Polaków w 26 zagrodach. Była to zapowiedź dalszych zbrodni, które miały na celu całkowite zniszczenie polskiej obecności na Wołyniu i Galicji Wschodniej. Zamiarem zbrodniarzy z UPA było wymordowanie wszystkich Polaków, a kogo nie uda się zabić zmusić do wyjazdu z terenów, które miały być „czyste narodowo” – tylko ukraińskie.
W niedzielę 11 lipca 1943 roku, około godziny 3.00 nad ranem, oddziały UPA przystąpiły do skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, głównie w powiatach horochowskim i włodzimierskim. Rzeź rozpoczęła się od polskiej wsi Gurów. Celem nacjonalistów ukraińskich była fizyczna likwidacja Polaków i innych narodów zamieszkujących Wołyń, Małopolskę Wschodnią i Podole, dlatego w zbrodniczych rajdach nie oszczędzano kobiet w ciąży, niemowląt śpiących w kołyskach czy staruszków. Na dzisiejsze głosy, płynące z Ukrainy w obronie sprawców rzezi wołyńskiej, odpowiedź tkwi w dokumentach Organizacji Nacjonalistów Ukraińskich frakcji Stepana Bandery (OUN-B) i Ukraińskiej Armii Powstańczej (UPA), którzy sami eksterminację ludności polskiej określali mianem „akcji antypolskiej”.
Z hasłem „Śmierć Lachom” zbrodniarze spod szyldu OUN – UPA systemowo przeprowadzali morderstwa, otaczając wsie, by uniemożliwić mieszkańcom ucieczkę, a następnie przechodząc od chaty do chaty dokonywali zabójstw ze szczególnym okrucieństwem. Polacy ginęli od ciosów zadawanych siekierami, widłami, kosami, piłami, nożami i młotkami. O okrucieństwie nacjonalistów i ich współpracowników świadczą dokumenty, zdjęcia i wspomnienia tych, którym udało się uciec przed zbrodniczymi działaniami bandytów. Mordy dokonywane przez ukraińskie bandy były piekłem stworzonym na ziemi.
Metody zabijania Polaków przez nacjonalistów ukraińskich były wyjątkowo okrutne i brutalne. Oprócz strzelania, palenia żywcem, wieszania i topienia, stosowano tortury takie jak: obcinanie głów, kończyn, piersi, genitaliów, nosów i uszu; wyłupywanie oczu; wyrywanie języków; przebijanie brzuchów ciężarnych kobiet; rozcinanie brzuchów i wyciąganie jelit; wbijanie gwoździ w czaszki; skalpowanie; piłowanie brzucha; zadawanie ran kłutych i ciętych nożami, bagnetami, sierpami i kosami. Lista 135 metod tortur na Polakach została sporządzona przez prof. Władysława Siemaszkę na podstawie relacji świadków i ocalałych z rzezi.
Mimo upływu ośmiu dekad od zbrodniczej akcji, upadku komunizmu i ocieplaniu relacji politycznych na szczytach władz w Warszawie i w Kijowie nadal na Ukrainie propagowani są twórcy bandyckich ideologii, hołubieni są „weterani” z UPA i budowane są pomniki Stepana Bandery. Strona ukraińska wciąż nie pozwala na ekshumację ofiar na Wołyniu. Ich kości spoczywają w bezimiennych mogiłach lub wprost zakopane gdzieś w polach, na miejscu, gdzie kiedyś stały wioski i gospodarstwa tętniące życiem. Na Ukrainie nie tylko nie doszło do politycznego uznania winy za ludobójstwo dokonane na Polakach, ale buduje się narrację historyczną, w której UPA przypisuje się rolę państwowotwórczą, a do symboliki nacjonalistycznej odwołują się żołnierze walczący z agresją rosyjską.
Tymczasem w Polsce upamiętnianie pamięci o ofiarach napotyka różne przeszkody. Inicjatorzy społecznej akcji podjęli starania, by na Powązkach stanął pomnik pamięci ofiar Rzezi Wołyńskiej, obok Krzyża Ponarskiego, upamiętniającego ofiary ludobójstwa na Litwie, dokonanego przez Niemców i ich litewskich kolaborantów. Pod apelem do prezydenta Warszawy podpisało się prawie 20 tys. osób. To jedna z akcji społecznych, za którymi stoją ludzie, a nie instytucje państwa.
Skandalem jest, że upamiętnienia ofiar rzezi wołyńskiej na poziomie organów władzy państwowej dokonało się dopiero 22 lipca 2016 roku, gdy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanowił 11 lipca Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.
Na poziomie międzypaństwowym Polska nie ma żadnych sukcesów w upamiętnieniu ponad 100 tys. ofiar tragedii, jaka dokonała się na Kresach w czasie II wojny światowej i tuż po jej zakończeniu.
Otwarta rana tragedii wołyńskiej wciąż krwawi, a serca i umysły bolą, gdy patrzy się na obojętność polskich elit politycznych i na bezkompromisową postawę polityków ukraińskich, którzy skutecznie relatywizują krzywdę wyrządzoną rodzinom pomordowanych na Wołyniu, Podolu i w Małopolsce Wschodniej, obnosząc się z symboliką nawiązującą do wyróżników noszonych przez OUN – UPA.
- Wszyscy mogliśmy oglądać na ekranach telewizorów, jak w Warszawie fetowano prezydenta Ukrainy. Na tę okazję Wołodymyr Zełenski nie założył bluzy ze zwykłym ukraińskim tryzubem, w jakiej spotykał się choćby z amerykańskimi politykami. Nie, wystąpił we wdzianku, na którym tryzuby były specjalnie wystylizowane, ze środkowym ostrzem przybierającym postać miecza. Jest to plagiat godła Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, a następnie (od 1940 roku) jej frakcji melnykowskiej (OUN-M) – tej, co do końca dochowała wierności Hitlerowi. Tak wystrojony Jego Ekscelencja stanął w centrum Warszawy – miasta ongiś spalonego przez Grupę Korpuśną Ericha von dem Bacha, który miał w swych szeregach także oddziały melnykowców! I co? Nikt nie podszedł do prowokatora, by zerwać mu kryptonaziolskie naszywki. Dostojnego gościa powitały radosne facjaty nadwiślańskich klaunów – pisze Andrzej Solak na łamach portalu PCh24.pl.
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy