Nastały czasy, przed którymi katolicy ostrzegali od dawna. Po tym, jak społeczeństwa zgadzały się, by w majestacie prawa zabijać nienarodzone dzieci tylko dlatego, że są chore, następny krok musiał dotyczyć dzieci już narodzonych. W USA lekarze odmówili leczenia trzyletniej, upośledzonej umysłowo dziewczynki. Z powodu „jakości życia”.
Amelia Rivera ma trzy latka. Dziewczynka cierpi na zespół Wolf-Hirschhorna, schorzenie genetyczne, które powoduje upośledzenie umysłowe, napady drgawkowe oraz uszkodzenie nerek. Według diagnoz lekarskich przestaną one działać w ciągu pół roku do roku. Standardowy wydawałby się więc przeszczep. Ale nie w tym przypadku, bowiem lekarze z Children's Hospital of Philadelphia powiedzieli rodzicom, że osobie upośledzonej umysłowo nerki nie przeszczepią.
Matka dziecka nie rezygnowała, zapewniając, że jest w stanie znaleźć odpowiedniego dawcę wśród swojej dużej rodziny. Jednak lekarz nie pozostawił złudzeń, że przeszczepu nie będzie. "Ona nie kwalifikuje się do zabiegu z powodu jakości jej życia, z powodu jej umysłowego opóźnienia" – powiedział „lekarz”.
Władze szpitala w Filadelfii nie zaprzeczają, iż taka rozmowa miała miejsce. Placówka zapewniła jednak, że nie ma jednolitych standardów w kwestii przeszczepów dla osób upośledzonych, ale preferuje przeszczepy na osobach zdrowych umysłowo.
Źródło: fronda.pl