Jeśli oderwiemy się od swojej spuścizny, to przegramy wojnę cywilizacyjną. Największy mit, który prześladuje polską i zachodnią kulturę oraz naukę, mówi o równości cywilizacji i kultur – mówił prof. Mieczysław Ryba w siedzibie „Civitas Christiana” we Wrocławiu.
Prelekcja pt. „Starcia cywilizacyjne w świecie zachodu” umieszczona była w kontekście kryzysu imigranckiego, jaki przechodzi obecnie Stary Kontynent. Wykładowca akademicki już na początku wyraźnie stwierdził, że największy mit, który prześladuje zachodnią kulturę, naukę łącznie z uniwersytetami dotyczy równości kultur i cywilizacji.
-Nie mówię o kwestii równości ludzi i godności osobowej, bo to jest oczywiste. Wielu naukowców rozgłasza pogląd, że nauka już dawno tę wspaniałą równość potwierdziła i tak po prostu jest. Czy zatem np. kultura współczesnej Korei Północnej, bo tam nie chodzi tylko o politykę, jest tak samo dobra jak ta, w której żyjemy? Tam marksizm w tamtym wydaniu jest religią i on organizuje ludzkie życie we wszystkich wymiarach. Jak wszystkie mają być równe, to wszystkie – mówił prof. Mieczysław Ryba.
Kolejny przykład, jaki podał, dotyczył faszystowskich Niemiec.
-Jeśli pójdziemy tym bzdurnym tokiem myślenia, to na tych ziemiach do 1945 roku funkcjonowała ideologia narodowo-socjalistyczna. Ona przecież organizowała całe życie społeczne: edukację, kulturę, przestrzeń prawną, czyli również etyczną. Była wręcz religią. To było zatem tak samo dobre? Obozy koncentracyjne też? Jako opcja wyrażania się w pewnej sytuacji historycznej. Stalin i Hitler byli źli, ale wszyscy inni równi. Albo wszystko jest równe albo nic – wyjaśniał historyk.
Podkreślił także, że nie można zredukować pojęcia kultura do jedzenia i ubioru. Popełniamy wówczas błąd, ponieważ fundamentem kultury była etyka.
-Racja: raz jemy bigos, raz barszcz ukraiński, a innym razem pizzę włoską i nic się nie dzieje. Nawet dobrze. Jak pomieszamy różne składniki to uzupełniamy podobno witaminy. Ale zapominamy, że podstawą kultury jest etyka. Ona powinna stanowić kryterium oceny. Czy człowiek w ramach danego obszaru kulturowego ma możliwość rozwoju we wszystkich porządkach: moralnym, religijnym, poznawczym, wytwórczym itd. Liczy się człowiek, jako osoba. Jeśli cywilizacja go ogranicza, pojawia się problem – tłumaczył naukowiec.
Dodał również, że te prawdy nie wynikają tylko z religii, ale także nauki. Wystarczy bowiem sięgnąć do filozofii klasycznej w duchu arystotelesowsko-tomistycznym, ponieważ da się to racjonalnie wytłumaczyć. Dlaczego więc świat zachodni tak mocno promuje multikulturalizm, równość cywilizacyjną, nieustanną autokrytykę?
-Europejska lewica w przestrzeni świata najbardziej nienawidzi samej siebie. Nie Cyganów, nie ekstremalnych islamistów. Oczywiście za tym idzie pewna wizja. Warto wspomnieć w tym kontekście o wyprawach krzyżowych. Chodzi mi o samą zasadę i pomijam wypaczenia. Bardzo mało jest prawidłowych wzorców w tej kwestii – uważa profesor.
Prof. Ryba zgodził się, że musi być choćby odrobina prawdy w tym, że w imię ideologizacji religii podbijano Palestynę, trwała swego rodzaju wojna religijna, ginęli ludzie itd. Ale zwrócił uwagę na to, jak bardzo rzadko ludzie zadają sobie pytanie, dlaczego podbijano podczas wypraw krzyżowych w tamtym rejonie Arabów i skąd oni się tam wzięli?
-Takich pytań nigdy nie słyszę w tym dyskursie. A warto znać kontekst historyczny. Chodzi o pochód islamu w tamtych czasach, który do Arabii Saudyjskiej rozciągnął się na Bliski Wschód, dotarł do Hiszpanii i wdzierał się do Europy. Przy wielowiekowych zmaganiach. Mówimy np. o ośmiu wiekach walk w Hiszpanii, żeby wypędzić islamistów z ziem kultury chrześcijańskiej. W międzyczasie, mniej więcej w połowie tego pochodu islamu, od końca XI w., zdarzyło się coś, co zwiemy wyprawami krzyżowymi. Znając głębiej historię możemy myśleć o jakiejkolwiek krytyce np. wypraw krzyżowych, które obrosły jednoznacznie złą legendą – stwierdził prof. Mieczysław Ryba.
Krucjaty, jak pisze włoska dziennikarka Oriana Fallaci, były przede wszystkim odpowiedzią na 400 lat najazdów, oblężeń, tortur, rzezi. Były kontrofensywą, mającą powstrzymać ekspansjonizm islamski w Europie.
Wracając do współczesnego problemu fali imigranckiej, prelegent jasno wyraził się o zachodnim świecie, który, jego zdaniem, popełnia kulturowe samobójstwo. Nienawidzi samego siebie, swoich chrześcijańskich korzeni. Przez to relatywizuje różne kultury, chce je wrzucać do jednego worka i mieszać bez namysłu o konsekwencjach takiego procesu.
-Odcinamy się jako świat zachodni od tradycji w imię utopijnego, bzdurnego projektu, który zwie się multikulturalizm. Można z akwarium zrobić zupę rybną, ale nie da się z zupy rybnej zrobić akwarium.
źr. wdolnymslasku.pl