Bez pobłażliwości
Księga Psalmów zapełniona jest pochwałami miłosierności Stwórcy, święty Jan Apostoł wprost oznajmia, że Bóg jest miłością (1 J 4,8), a Pan Jezus Swoim autorytetem zapewnia: Ojciec wasz jest miłosierny (Łk 6,36). Wobec tego Kościół od swego początku bez cienia wątpliwości nauczał, że do głównych przymiotów Boga – obok wieczności, wszechwiedzy, niezmierzoności, sprawiedliwości i dobroci – należy Jego Miłosierdzie, bo chcąc, żeby się wszyscy ludzie zbawili, odkupił ich z niewoli szatana, każdemu dając środki potrzebne do zbawienia. Całe wieki prawda ta trwała nienaruszona i pielęgnowana przez kolejne pokolenia wierzących, jednak w pewnym momencie Miłosierdzie Boże mylnie zaczęło być traktowane jako pobłażliwość.
Takie postawienie sprawy jest nie tylko nieprawdą, ale poważnym zaniedbaniem i kłamstwem, którego konsekwencje mogą być (i bez wątpienia są) katastrofalne dla życia wiecznego. Niemniej świat w to uwierzył, konsekwentnie torując sobie drogę do piekła. Gdyby miłosierdzie było pobłażliwością, to Bóg nie mógłby być sprawiedliwy. Jeśli Bóg nie byłby sprawiedliwy, to nie mógłby być dobry. A gdyby nie był dobry i sprawiedliwy, to znaczy, że byłby niestały, a więc… nie byłby Bogiem.
Przykładów na mylne rozumienie miłosierdzia nie trzeba – niestety – daleko szukać. Każdy z nas nieraz zapewne słyszał takie wyrażenia: przecież Pan Bóg się nie obrazi albo na szczęście Bóg jest miłosierny, lecz kontekst tych słów podpowiadał, iż istnieją uzasadnione obawy przed Bożą karą i gniewem, gdyż Bóg brzydzi się grzechem. Dlaczego zatem ze względu na Swoje Miłosierdzie miałby nie zwracać uwagi na niewiarę, rozwiązłość czy aborcje? Z jakiego powodu miałby tolerować wszystkie zniewagi, odstępstwa i krzywdy? Dlaczego miałby nie interweniować wobec zła? Przecież nie na tym polega Jego Miłosierdzie!
Upominać grzeszących, pouczać nieumiejętnych…
Pan Bóg błogosławił pobożnemu Ablowi, ale przeklął Kaina, który był mordercą. Wyprowadzając uciemiężonych Izraelitów, skazał niegodziwych Egipcjan na śmierć ich pierworodnych, a wojska faraona utopił w odmętach Morza Czerwonego. Doprowadzając swój lud do Ziemi Obiecanej, wspierał go w wielu krwawych wojnach, a jego dobrobyt zapewniał kosztem ludów pogańskich. Zesłał na świat Swego Syna – Jezusa Chrystusa, aby wielu zbawić, co jednak w konsekwencji oznacza również „upadek wielu”, o czym prorokuje bogobojny Symeon (por. Łk 2,33).
Miłosierdzie Boże – owszem – jest dostępne dla każdego, ale jego warunkiem jest miłość: do Boga, tę cechuje wiara, przestrzeganie przykazań i unikanie grzechu; oraz do ludzi. Ta druga często jest trudniejsza, gdyż żeby była prawdziwa, musi wymagać i nie znosić kompromisu. Nie jest dziś łatwo upominać grzeszących (na przykład żyjące w konkubinacie dzieci) czy pouczać nieumiejętnych, a przecież tego od nas wymaga miłosierdzie – jeszcze bardziej wymagające niż miłość.
Potrzebna nasza współpraca
Miłosierdzie Boże – owszem – obejmuje każdego człowieka, ale aby mogło „zadziałać”, trzeba z nim współpracować: porzucić bezbożne życie, otworzyć się na łaskę Pana Boga, z zapałem walczyć o swoją świętość i nigdy nie wątpić w Bożą Miłość. Pan Jezus powiedział świętej Siostrze Faustynie: Im większa nędza, tym większe ma prawo do Miłosierdzia mojego, a namawiaj wszystkie dusze do ufności w niepojętą przepaść Miłosierdzia mojego, bo pragnę je wszystkie zbawić (Dzienniczek 1182). Czy to zatem oznacza, że sprawa życia wiecznego jest już przesądzona na naszą korzyść? W żadnym wypadku, bowiem Zbawiciel dał Świętej również wizję piekła, po której napisała: Kiedy przyszłam do siebie, nie mogłam ochłonąć z przerażenia, jak strasznie tam cierpią dusze, toteż jeszcze się goręcej modlę o nawrócenie grzeszników, ustawicznie wzywam Miłosierdzia Bożego dla nich.
Co więc jest naszym zadaniem?
Musimy głosić prawdę o Bożym Miłosierdziu takim, jakim ono jest naprawdę: bezgranicznym, dostępnym dla każdego, ale stawiającym wymagania i dalekim od pobłażliwości dla grzechu i zła.
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy