Unia Europejska, jak to ma w swoim zwyczaju, załamuje ręce gdy do władzy w jednym z krajów członkowskich dochodzi rząd prawicowy. Tak jest i tym razem, rządowi Wiktora Orbana zarzuca się wszystko co najgorsze, łącznie z odchodzeniem od demokracji. Dużo spokojniej na zmiany na Węgrzech patrzy tamtejszy Kościół.
Ks. bp János Székely z archidiecezji ostrzyhomsko-budapeszteńskiej przypomniał zagranicznym dziennikarzom, że to, co najbardziej oburza niektóre kręgi opiniotwórcze w Europie czy w administracji Baracka Obamy, to jasna obrona w nowej ustawie zasadniczej chrześcijańskich wartości, w tym życia ludzkiego i instytucji rodziny.
Hierarcha przyznał jednak, że pierwotny projekt Fideszu, dotyczący zmiany ustawy medialnej, był rzeczywiście zbyt restrykcyjny, ale nie ma nad czym podnosić krzyku, gdyż został uchwalony w wersji skorygowanej i w pełni zgodnej z prawem europejskim.
Sporo kontrowersji budzi też ustawa wyznaniowa, radykalnie redukująca liczbę oficjalnych wspólnot religijnych na Węgrzech. Bp Székely zaznacza jednak, że problem wyłudzania państwowych dotacji na fikcyjne szkoły czy szpitale należące do związków wyznaniowych był w jego kraju całkiem realny. Stąd wprowadzone zmiany, które w rzeczywistości nie ingerują w samo legalne istnienie wspólnot i Kościołów, a jedynie ukrócają nadużycia niektórych z nich – wyjaśnia biskup.
Hierarcha podkreślił, że Kościół nie jest entuzjastą wszystkich działań Orbana. Bp Székely zaliczył do błędów zmiany wskazujące na chęć podporządkowania banku centralnego, co niezależnie od rzeczywistych intencji i skutków tego posunięcia wystawiło węgierski rząd na oskarżenia. Podobnie rzecz się ma z inicjatywą pomocy zadłużonym we frankach szwajcarskich i euro, bez uprzedniego porozumienia się z bankami.
Źródło: Radio Watykańskie