Zmartwychwstanie

2013-03-31 00:00:00
Zmartwychwstanie
Chrystus, nasz Pan, nie został wskrzeszony: zmartwychwstał. Łazarz został wskrzeszony z martwych. Ktoś inny, czyli Pan Jezus, wezwał go z otchłani śmierci do życia. Naszego Boskiego Odkupiciela nikt nie wskrzeszał: On zmartwychwstał własną mocą. Nie potrzebował, aby ktokolwiek wezwał Go do życia. Wziął je sobie ponownie, gdy tego zechciał.

Wszystko to, co odnosi się do naszego Pana, ma swoje analogiczne zastosowanie w Świętym Kościele Katolickim. Często w historii Kościoła widzimy, że ilekroć zdawał się on nieodwołalnie zgubiony, a wszystkie symptomy zbliżającej się katastrofy zdawały się podminowywać jego organizm, zawsze następowały wydarzenia, które go podtrzymywały przy życiu wbrew wszelkim oczekiwaniom jego wrogów. (…) Nawet wtedy, gdy zdaje się on zupełnie opuszczony, a nawet wówczas, gdy zdaje się brakować mu tych najbardziej niezbędnych zwycięskich środków ziemskiego porządku, bądźmy pewni, że Święty Kościół nie zginie. Tak jak Pan nasz Jezus Chrystus, podniesie się On własnymi siłami, siłami Boskimi. I im bardziej niewytłumaczalne, z ludzkiego punktu widzenia, pozorne zmartwychwstanie Kościoła – pozorne zaznaczmy, ponieważ śmierć Kościoła nigdy nie będzie rzeczywista, w przeciwieństwie do śmierci naszego Pana – tym chwalebniejsze będzie zwycięstwo.

Zatem w tych ciemnych i pełnych zamętu dniach – ufajmy. Lecz ufajmy nie w potęgę takiego czy innego mocarstwa, tego czy innego człowieka, ten czy inny kierunek ideologiczny, aby dokonać reintegracji wszystkich rzeczy w Królestwie Chrystusa, lecz w Opatrzność Bożą, która zmusi ponownie morze do rozstąpienia się, poruszy góry i zatrzęsie całą ziemią. Stałoby się tak, gdyby było to konieczne do wypełnienia się Boskiej obietnicy: „bramy piekielne go nie przemogą”.

Tego spokojnego przekonania o potędze Kościoła, spokojnego spokojem wynikającym z nadprzyrodzonego ducha, a nie z jakiejś obojętności czy gnuśności, możemy nabrać stojąc u stóp Matki Bożej. Tylko ona zachowała nienaruszoną wiarę, gdy wszystkie okoliczności zdawały się wskazywać na całkowitą klęskę Jej Boskiego Syna. Po zdjęciu z krzyża ciała Chrystusa, przelaniu przez oprawców nie tylko ostatniej kropli krwi, lecz także i wody, po przekonaniu się o Jego śmierci, nie tylko poprzez świadectwo rzymskich legionistów, lecz także samych wiernych uczniów, którzy przystąpili do przygotowywania pogrzebu, po zamknięciu grobu ogromnym kamieniem, mającym być pieczęcią nie do przebycia, wszystko wydawało się stracone. Lecz Przenajświętsza Maryja Panna wierzyła i ufała. Jej wiara pozostała tak pewna, tak pełna spokoju, tak zwyczajna w tych dniach największego smutku, jak w każdej innej chwili Jej życia. Ona wiedziała, że On zmartwychwstanie. Żadna wątpliwość, nawet najmniejsza, nie zmąciła spokoju Jej ducha. To u Jej stóp zatem powinniśmy błagać, aby uzyskać tę stałość wiary. I tym duchem powinno kierować się nasze najwyższe pragnienie rozwoju życia duchowego. Pośredniczka wszystkich łask, wzór wszelkich cnót, Matka Boża dla pozyskania tego nie odmówi nam żadnej łaski, o którą Ją poprosimy.

Wielu komentowało i... uśmiechało się mówiąc o niechęci św. Tomasza do uznania Zmartwychwstania. Być może jest w tych komentarzach nieco przesady. Ale raczej pewne jest, że dzisiaj mamy przed oczami przykłady braku wiary o wiele bardziej uporczywe niż ten, który charakteryzował apostoła. Rzeczywiście, św. Tomasz powiedział, że musi dotknąć własnymi rękami naszego Pana, aby w Niego uwierzyć. Lecz widząc Go, uwierzył, jeszcze zanim Go dotknął. Święty Augustyn widzi w początkowym oporze apostoła zrządzenie opatrznościowe. Mówi święty Doktor z Hippony, że cały świat zawisł na palcu świętego Tomasza i że cała jego wielka skrupulatność w sprawach wiary służy za gwarancję wszystkim duszom trwożliwym we wszystkich epokach, że Zmartwychwstanie naprawdę było faktem obiektywnym, a nie wytworem rozgorączkowanej wyobraźni. W każdym razie, faktem jest, że św. Tomasz uwierzył w to, co zobaczył. A ilu jest w naszych czasach tych, co widzą i nie wierzą? (…)

Podziw wzbudza sposób, w jaki Chrystus Pan przeniknął do zamkniętej sali, w której zgromadzeni byli apostołowie i ukazał się tam ich oczom. Poprzez ten cud nasz Pan udowodnił, że dla Niego nie ma nieprzekraczalnych barier.

Żyjemy w epoce, w której wiele się mówi o „apostolacie przenikania”. Pragnienie pracy apostolskiej przekonało wielu świeckich apostołów o konieczności przenikania do nieodpowiednich, a nawet wręcz szkodliwych środowisk, aby zanieść tam promieniujące światło naszego Pana Jezusa Chrystusa i nawrócić dusze. Tradycja katolicka idzie w przeciwnym kierunku: żaden apostoł, nie licząc absolutnie wyjątkowych, a więc i rzadkich sytuacji, nie ma prawa wchodzić do środowisk, w których jego dusza może ponieść jakiś uszczerbek. Lecz powstaje pytanie: któż więc ma ratować owe dusze, które przebywają w środowiskach, gdzie nigdy nie sięgają wpływy katolickie, gdzie nigdy nie przenika żadne słowo, żaden przykład, żadna iskierka życia nadprzyrodzonego? Są już potępieni za życia? Czy już teraz przypada im w udziale piekło?

Podobnie jak nie ma murów materialnych mogących stawić opór naszemu Panu, bowiem On przenika je wszystkie nawet ich nie niszcząc, tak również nie ma barier, które powstrzymywałyby działanie łaski. Tam, gdzie walczący apostoł, z powodu obowiązku moralnego, nie może wejść, tam przenika jednak, na tysiąc sposobów, jakie tylko zna Bóg, Jego łaska. Czy to poprzez kazanie usłyszane w radio, czy dobrą książkę, która zupełnie przypadkiem dostaje się w czyjeś ręce, czy zwykły wizerunek święty, który można zobaczyć przechodząc ulicą obok czyjegoś domu. Tym wszystkim i tysiącem innych narzędzi może posłużyć się łaska Boża. I właśnie po to, aby przeniknęła ona do takich środowisk, istnieją: modlitwa, umartwienie, życie duchowe, tysiąc razy bardziej przydatne niż nieostrożne wejście tam apostoła. Złagodzą one gniew Boży. Przechylają szalę na stronę miłosierdzia. Bowiem to one przenikają do środowisk, uważanych przez wielu za odporne na działanie Boga. A hagiografia katolicka daje nam tego niezliczone przykłady. Czyż nie było przypadku wspaniałego nawrócenia, dokonanego na bezbożnym chłopaku, nagle poruszonym dobrymi uczuciami, gdy w czasie karnawału założył na siebie dla żartu habit św. Franciszka? To sam wybryk jego fantazji go nawrócił. Mądrość Boża może nawet wykorzystać czyjeś kpiny dla dokonania nawróceń. Lecz o te nawrócenia należy się starać. Możemy je wywalczyć bez żadnego ryzyka dla naszej duszy, łącząc nasze życie duchowe, nasze modlitwy i ofiary z nieskończonymi zasługami naszego Pana Jezusa Chrystusa. Moim zdaniem natomiast nie ma lepszego ani bardziej skutecznego apostolatu przenikania niż ten, który realizują mniszki zakonów kontemplacyjnych, zamknięte nakazem swojej reguły zakonnej w czterech ścianach klasztoru. Benedyktynki, kamedułki, karmelitanki, dominikanki, wizytki, klaryski, sakramentki: oto prawdziwe bohaterki apostolatu przenikania.

Źródło: "Przymierze z Maryją" nr 45, marzec/kwiecień 2009 (fragmenty rozważań opublikowanych w miesięczniku „O Legionário”, nr 559, 25/4/1943)
We wtorek 1 kwietnia na Uniwersytecie Wileńskim można było zobaczyć unikatowe eksponaty – jeden z dwóch zachowanych egzemplarzy „Katechizmu” Matynasa Mažvydasa oraz pelerynę i biret Piotra Skargi – pierwszego rektora uczelni, która w chwili założenia nosiła nazwę Akademia i Uniwersytet Wileński Towarzystwa Jezusowego. W tym roku wileński uniwersytet świętuje 446 rocznicę wydania aktu fundacyjnego przez króla Stefana Batorego.
Nazywany jest Szaleńcem Niepokalanej. Wiedział, że Maryja jest papierkiem lakmusowym, który mówi o prawdziwości naszego katolicyzmu. Był przekonany, że jeśli ktoś zawierzy Maryi, nigdy się nie zawiedzie. O heroiczności i niegasnącym zapale św. Maksymiliana Kolbego opowie redaktor naczelny „Przymierza z Maryją" już we wtorek 8 kwietnia 2025 roku podczas spotkania Klubu „Polonia Christiana" we Wrocławiu.
Takie wydarzenie już się nie powtórzy! Przypadające w tym roku milenium koronacji Bolesława Chrobrego wymaga godnego upamiętnienia i refleksji nad obecnym stanem Rzeczypospolitej. Jeśli przywracać blask naszej Ojczyźnie, to właśnie przez przywołanie najpiękniejszych momentów z jej dziejów – chwil potęgi, niezależności i rozkwitu chrześcijaństwa. Wspólnie uczcijmy 1000-lecie Królestwa Polskiego uroczystą konferencją w Warszawie. Rejestracja już trwa – liczba miejsc ograniczona!
19 marca bieżącego roku, w uroczystość św. Józefa, przedstawiciele Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi odwiedzili rzymską bazylikę poświęconą Oblubieńcowi Najświętszej Maryi Panny, znajdującą się na terenie dzielnicy Trionfale (San Giuseppe al Trionfale), by wziąć udział we Mszy Świętej w intencji wszystkich naszych Przyjaciół i Dobrodziejów - uczestników dwóch kampanii.
Od kanonizacji libańskiego duchownego, świętego Szarbela, minęło już blisko pół wieku ale historie z Jego życia i dokonanych cudach budzą nadal wielkie zainteresowanie. O kanonizowanym 9 października 1977 roku Jusufie Antunemie Machlufemie, czyli świętym Szarbelu, będzie się można więcej dowiedzieć podczas spotkań Klubów „Polonia Christiana” w Szczecinie, Stargardzie i Choszcznie. Na spotkaniach pod tytułem „Święty Szarbel i Jego cuda” będą obecne z relikwie libańskiego świętego.