Bill Wilson, prezes ALG, amerykańskiej organizacji pozarządowej działającej na rzecz ograniczenia wpływu rządu na gospodarkę, chwali Islandię za to, że ogłosiła niezależność od międzynarodowych instytucji finansowych.
9 kwietnia br. w kraju odbyło się kolejne referendum, w którym obywatele mieli się wypowiedzieć, czy chcą płacić za zobowiązania prywatnego banku. Sprawa dotyczy utraty depozytów brytyjskich i holenderskich inwestorów, którzy złożyli swoje oszczędności w banku internetowym Icesave w 2008 r.
W momencie niewypłacalności banku i ogłoszenia jego bankructwa, Islandia odmówiła gwarancji spłaty depozytów. Zobowiązania te wzięły na siebie rządy Wielkiej Brytanii i Holandii, które teraz naciskają na rząd Islandii, by spłacił – jak to określono – "pożyczkę", która była warunkiem przyjęcia do Unii Europejskiej.
W niedawnym referendum blisko 59 proc. obywateli opowiedziało się za tym, by państwo, czyli podatnicy, nie spłacało zobowiązań, jakie prywatne banki mają wobec inwestorów zagranicznych. – Podatnicy nie powinni płacić za długi prywatnej instytucji – mówi doradca finansowy Singrir Andersen.
Wcześniejsze referendum w tej sprawie odbyło się w 2009 r. Wtedy aż 93 proc. obywateli opowiedziało się przeciw gwarantowaniu wypłacalności depozytów inwestorom, którzy zdeponowali swoje oszczędności w islandzkim banku, licząc na wysoki zysk. Referendum przeprowadzono po tym, jak prezydent Olafur Ragnur Grimmson zawetował ustawę, w której politycy opowiadali się za zwrotem depozytów z odpowiednim zyskiem Brytyjczykom i Holendrom.
Obywatele Islandii musieliby wypłacić do 2046 r. 2,35 mld funtów Brytyjczykom i 1,32 mld euro Holendrom z odsetkami na poziomie 3 proc. Jest to kwota, która przewyższa dziesięciokrotnie PKB kraju.
Prezydent Grimsson stanął w obronie obywateli. Nie uległ naciskom zagranicznym instytucjom finansowym i nie zgodził się, jak rządy Irlandii czy USA, „wpompować” niejako pieniądze podatników w prywatne instytucje. W telewizji Bloomberg mówił, że „państwo nie ponosi odpowiedzialności za zobowiązania prywatnych banków”.
Po ostatnim referendum międzynarodowe instytucje finansowe zagroziły Islandii izolacją. Agencje rattingowe zapowiedziały ponowne obniżenie notowań kraju.
Willson, który analizuje sytuację Islandii, mówi, że to bardzo ciekawy przypadek państwa, które mimo nacisków międzynarodowych instytucji finansowych, zachowało zimną krew i nie pozwoliło „przyłożyć sobie pistoletu do głowy”, jak USA, czy Irlandia. Nie wzięło na siebie wygórowanych zobowiązań prywatnego banku, którego „zachłanny” personel podejmował nieodpowiedzialne decyzje.
Uważa on, że międzynarodowe banki liczą na to, iż będą mogły czerpać nieograniczone korzyści „dzięki naiwności rządów i banków centralnych”. Zdaniem Willsona, rządy gwarantując wypłatę depozytów explicite lub implicite, przyczyniają się do podejmowania zbyt dużego ryzyka przez banki.
Dodaje, że takie gwarancje nie są niezbędne do utrzymania pełnego zatrudnienia i wzrostu gospodarczego. – One mają po prostu na celu umożliwić instytucjom finansowym osiąganie ogromnych zysków podczas dobrej koniunktury i unikanie katastrofalnych strat w czasie kryzysu – uważa Wilson.
Prezes ALG twierdzi, że rządy innych państw powinny uczyć się od Islandii i że należy zmusić banki do podejmowania racjonalnych decyzji, nie obawiając się wojny, jaką grożą międzynarodowe instytucje finansowe, troszczące się jedynie o swój zysk.
Źródło: NetrightDaily, AS
Copyright © by STOWARZYSZENIE KULTURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ IM. KS. PIOTRA SKARGI | Aktualności | Piotr Skarga TV | Apostolat Fatimy