Rząd nie dostrzegł skutków rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie europejskiej statystyki w dziedzinie demografii, nie przeanalizował ich, klepnął wszystko z automatu, uznając, że jak coś przyszło z Brukseli, to krytyka jest bluźnierstwem – pisze publicysta na łamach „Rzeczpospolitej”.
Łukasz Warzecha zwrócił uwagę na niezwykle ważny problem polskiej polityki. Opisał obrady Komisji ds. UE z 10 lutego tego roku. Omawiane były kolejne stanowiska rządu w sprawie unijnego prawodawstwa, w tym wobec rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady UE w sprawie europejskiej statystyki w dziedzinie demografii. „Słowem – nuda. Stanowisko rządu jest oczywiście pozytywne. Referuje je w sposób najnudniejszy z możliwych prezes GUS Janusz Witkowski” – wspomina autor.
Głos zabrała posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. „Okazuje się, że owa ujednolicona statystyka wprowadzi kategorię rezydentów – czyli dla organów UE będą się liczyć osoby faktycznie przebywające na terytorium Polski. Odpadnie nam z górką milion ludzi, którzy wyjechali pracować za granicą. A to już może mieć bardzo poważne konsekwencje dla rozdziału funduszy strukturalnych, a nawet dla liczby głosów, jakimi Polska będzie dysponować w Radzie” – pisze publicysta. Stało się jasne, że „rząd nie dostrzegł skutków projektu, nie przeanalizował ich, klepnął wszystko z automatu, uznając, że jak coś przyszło z Brukseli, to krytyka jest bluźnierstwem” – dodaje Warzecha.
„Ta historia, gdy się nad nią zastanowić, jest przerażająca. W brukselskich gmachach, wbrew pozorom, nie siedzą idioci. Pozornie absurdalne i mało znaczące projekty regulacji nie są przypadkowe – niemal zawsze służą czyimś interesom” – pisze autor. „Komisja ds. UE, kierowana przez wybitną ekspertkę w dziedzinach polityki zagranicznej oraz wyczynowej jazdy na rowerze Agnieszkę Pomaskę z PO, ma jedno zadanie: mechanicznie przyklepywać pozytywne stanowiska rządu. Awantura wokół statystyki była z tego punktu widzenia wypadkiem przy pracy” – konkluduje publicysta.
Całość tekstu Łukasza Warzechy dostępna jest na
rp.pl