Chrześcijanie prześladowani i mordowani w krajach pozaeuropejskich są ofiarami nienawiści ich mieszkańców do Zachodu, stwierdza na łamach „Corriere della Sera” jeden z czołowych publicystów mediolańskiego dziennika, Angelo Panebianco.
„Wspólnoty chrześcijańskie, choć złożone z Pakistańczyków, Irańczyków, Irakijczyków bądź Egipcjan, jak ma to miejsce w przypadku wspólnot na Bliskim Wschodzie, są tam obecne od czasów, gdy nie było jeszcze islamu. Jednak przez swych nieprzyjaciół są kojarzone ze światem zachodnim, uważane za jego piątą kolumnę” – pisze włoski politolog.
Zdaniem Panebianco, właśnie z tego powodu „zabicie chrześcijanina ma dużą wymowę symboliczną: eliminuje »nieczystą« obecność, usuwa ją z obszaru, który w oczach mordercy oraz tych, którzy przyklaskują zbrodniom, należy się osobom praktykującym inną religię, a jednocześnie jest ciosem, zadanym znienawidzonym ludziom Zachodu”.
Profesor Panebianco z ubolewaniem stwierdza, że „ludzie Zachodu udają jednak że nic się nie stało, udają, że nie widzą i nie rozumieją”. Tymczasem powinniśmy być wielce zaniepokojeni, ponieważ „nasz brak zainteresowania służy kręcącym się po świecie fanatykom do wydania oceny na nasz temat”. „To, co widzą, może skłonić ich do uznania, że jesteśmy słabi i chylący się ku upadkowi i że nie ma zatem powodu, by zaprzestać rzezi” - ostrzega publicysta największego włoskiego dziennika.
Źródło: KAI