Amerykańscy naukowcy odkryli, że tylko 28 procent nauczycieli biologii konsekwentnie przestrzega zaleceń Narodowej Rady Badań Naukowych dot. nauczania ewolucji w szkołach. Zgodnie z wytycznymi Rady, ewolucja powinna być przedstawiana jako fundament biologii, scalający wszystkie elementy w jedną całość. Ku przerażeniu uczonych, zamiast ewolucji w szkołach i na wyższych uczelniach obecny jest kreacjonizm. Zezwala się także uczniom na przyjęcie teorii alternatywnych, wyjaśniających w jaki sposób powstało życie na ziemi.
13 proc. wszystkich nauczycieli szkół publicznych w USA uczy na lekcjach biologii kreacjonizmu. Pozostałe, blisko 60 proc. nauczycieli, stara się unikać kontrowersji i prezentuje zarówno założenia ewolucji, jak i jej naukową alternatywę (teorię Inteligentnego Projektu). Zezwala się także uczniom na przyjęcie wybranego przez nich stanowiska w tej kwestii.
Wyniki badania opublikowano 28 stycznia w fachowym piśmie „Science". Naukowcy stwierdzili, że nauczyciele uczący o ewolucji nie starają się zgłębiać tematu i nie przedstawiają teorii ewolucji jako jedynej i prawdziwej teorii naukowej, wyjaśniającej, w jaki sposób powstało życie, jak ewoluowały gatunki. Mówią jedynie o ewolucji na poziomie molekularnym.
Eric Plutzer, współautor pracy, powiedział, że najbardziej entuzjastyczni zwolennicy kreacjonizmu nie znajdują się wyłącznie na południu Stanów Zjednoczonych, ale – co jego zdaniem jest szokujące – można ich spotkać rozproszonych po całym kraju, nawet na wschodnim, czy zachodnim wybrzeżu, tradycyjnie uznawanych za ostoję coraz bardziej kompromitującej się teorii Darwina.
Co ciekawe, badacze zaobserwowali, że z roku na rok przybywa studentów biologii. Dlatego też siła oddziaływania tych, którzy nauczają i będą w przyszłości nauczać tego przedmiotu jest ogromna i stale rośnie.
Randy Moore, profesor biologii na Uniwersytecie Minnesota wcale nie był zaskoczony wynikami badań. – Tego rodzaju dane odzwierciedlają na szczeblu regionalnym, a w niektórych przypadkach na szczeblu krajowym, to co wiadomo od dziesięcioleci. Kreacjoniści nauczają w szkołach i to nie tylko na Południu – mówi. – Co najmniej 25 procent nauczycieli szkół średnich w Minnesocie wprost naucza kreacjonizmu.
– Studenci są pozbawiani bogactwa edukacji naukowej – twierdzi dr Plutzer, profesor nauk politycznych na Penn State University. – Uważamy, że 60 procent tzw. ostrożnych nauczycieli reprezentuje grupę tych, którzy, gdyby byli lepiej wykształceni w przedmiotach ścisłych w ogóle, a w zakresie ewolucji w szczególności, wówczas byliby bardziej pewni swoich umiejętności i potrafiliby lepiej wyjaśniać kontrowersyjne tematy swoim uczniom, rodzicom, kuratorom itp.
Dr Moore ma jednak wątpliwości, czy aby na pewno szkolenie nauczycieli jest odpowiedzią na problem. – Poprzez kursy nie można dotrzeć do kreacjonistów –
– Od 15 do 20 procent nauczycieli naucza na biologii kreacjonizmu – kontynuuje. – To jest największa porażka w nauczaniu przedmiotów ścisłych. Nie ma innej dziedziny, w której nauczyciele odrzucaliby podstawy ich nauki, jak to czynią w biologii.
mówi. – Oni już wiedzą, czym jest ewolucja. Są magistrami biologii, albo byłymi studentami tego kierunku. Oni po prostu odrzucają to, czego ich uczyliśmy.
Źródło: The New York Times, AS
Komentarz PiotrSkarga.pl:
Widać tu ogromną irytację zwolenników ewolucji, dla których jest ona dogmatem i jednym z fundamentów naturalistycznej wizji świata i człowieka. Podważanie ewolucjonizmu oznacza więc postawienie dużego znaku zapytania nad ową naturalistyczną koncepcją i może skłaniać wielu do skierowania swych myśli ku Bogu – jedynemu Stwórcy i Panu świata i człowieka, a tego wrogowie religii boją się jak diabeł święconej wody.