Kilka dni temu w Paryżu zakończył się proces znanego dziennikarza „Le Figaro” Erica Zemmoura, oskarżonego o podżeganie do nienawiści rasowej. Wyrok zostanie ogłoszony 18 lutego. Zarówno krajowe, jak i zagraniczne media obszernie komentują sprawę tę, zwracając uwagę na to, że najprawdopodobniej dziennikarz „Le Figaro” padł ofiarą „poprawności politycznej” i naraził się pederastom.
Eric Zemmour, politolog pochodzenia algierskiego zatrudniony na stałe w „Le Figaro”, w marcu 2010 r. powiedział: „Imigranci we Francji są uważniej monitorowani niż inni, ponieważ większość handlarzy narkotyków to czarni lub Arabowie. To jest fakt”. Nieco wcześniej stwierdził: „Pracodawcy mają prawo odmówić zatrudnienia czarnym bądź Arabom”.
Wypowiedzi te miały rozsierdzić organizację SOS-Racisme, do której dołączyły inne lewackie grupy: MRAP, LICRA i UEJF (Ruch Przeciwko Rasizmowi i na Rzecz Przyjaźni Między Ludźmi; Międzynarodowa Liga Przeciwko Rasizmowi i Antysemityzmowi, Unia Studentów Żydowskich we Francji). Według nich, uwagi Zemmoura „łączą przestępczość z pochodzeniem ludzi”, co jest rodzajem dyskryminacji ściganej przez prawo.
Na stronie GaliaWatch ukazał się obszerny artykuł Francoisa Desouche poświęcony Zemmourowi. Pisze on, by zwrócić szczególną uwagę na organizacje, które go oskarżyły.
Dziennikarza „Le Figaro” poparło wiele osobistości ze świata polityki, w tym wiceprzewodniczący Zgromadzenia Narodowego, jak i sami dziennikarze, podkreślający, że oskarżony po prostu prezentuje nie rasistowski, ale realistyczny punkt widzenia, odważnie mówiąc o zjawiskach, których świadkami są wszyscy obywatele Francji.
Zemmoura wspierali przed sądem dziennikarze: Eric Naulleau i Rovert Menarda z organizacji Reporterzy bez Granic. Poparł go także znany prokurator z paryskiego sądu apelacyjnego, Philippe Bilger, który tuż po wybuchu afery w marcu ub. roku, napisał na swoim blogu: „Nie wszyscy czarni i Arabowie są handlarzami narkotyków, lecz wielu handlarzy narkotyków to czarni i Arabowie”. Za te i inne stwierdzenia musiał się tłumaczyć przed prokuratorem generalnym.
Erica Zemmoura poparł także były minister spraw wewnętrznych Jean-Pierre Chevènement, który jest autorem listu w jego obronie. W liście można przeczytać min.: „Wystarczy zrobić to, co ja zrobiłem – obejrzeć wykazy DCS (Centralnego Biura Bezpieczeństwa) oraz ministerstwa spraw wewnętrznych. Okaże się wtedy, że ponad 50 proc. zgłoszonych przestępstw popełniają młodzi ludzie noszący nazwiska o brzmieniu afrykańskim bądź z Maghrebu”.
Zemmour nie wycofał się z żadnego stwierdzenia, które tak bardzo uraziło organizacje zwalczające rasizm. Mówił, że nie jest „prowokatorem”, lecz zwolennikiem wolności wypowiedzi. Zarzucił też grupom, które go pozwały do sądu, że nie robią nic w tym kierunku, aby zwalczać rasizm, a jedynie „kryminalizują słowa, które nie poddają się politycznej poprawności”.
Organizacja SOS Racisme, która poczuła się najbardziej dotknięta uwagami dziennikarza „Le Figaro”, tak naprawdę ma go dość z innych powodów. Jak napisali jej przedstawiciele we wniosku skierowanym do prokuratora „Zemmour to prowokator, który wygłasza nieprzychylne uwagi na temat homoseksualistów, imigrantów i sędziów”.
Swoją solidarność z Zemmourem okazali Młodzi Azjaci Francji, którzy zalecili organizacjom antyrasistowskim, by się zajęły imigrantami obelżywie wypowiadającymi się na temat Francji i brutalnie dyskryminującymi przedstawicieli innych religii.
Źródło: GaliaWatch, AS