Kongresmen Chris Smith przestrzegł ostatnio, że realizowany przez ONZ program proaborcyjny jest sprzeczny z jednym z Milenijnych Celów Rozwoju, mającym ograniczyć śmiertelność matek na świecie.
W niedzielnym wydaniu gazety „The Washington Post” ukazał się artykuł, w którym amerykański kongresmen Chris Smith, zasiadający w podkomisji spraw zagranicznych zajmującej się sytuacją w Afryce, ubolewał nad tym, że niemożliwe będzie ograniczenie śmiertelności matek na tym kontynencie i w innych krajach rozwijających się, gdyż przedstawiciele administracji Baracka Obamy, znajdujący się w instytucjach ONZ, łączą tę kwestię z upowszechnieniem aborcji.
Jego zdaniem, jeśli uda im się przeforsować włączenie do dokumentu końcowego dotyczącego środków ograniczających śmiertelność matek kwestii tzw. zdrowia reprodukcyjnego, obejmującego aborcję, to może to oznaczać, że niektóre państwa zaprzestaną przekazywać fundusze na realizację celu ograniczenia śmiertelności matek. Twierdzi on, że może się tak stać, gdyż przynajmniej 125 suwerennych państw ma ustawy lub konstytucje zabraniające zabijania dzieci nienarodzonych.
Podkreślił on również, że najnowsze badania pokazują, iż państwa które oficjalnie zabraniają aborcji mają najniższy odsetek śmiertelności matek. Przykładem są Irlandia, Chile i Polska. Dodał, że po 60 latach wiadomo, iż życie kobiet rodzących jest bezpieczne, jeśli mają one zapewnioną fachową pomoc położniczą, zarówno przed porodem, w czasie porodu jak i po nim, która pozwala na bieżąco reagować w sytuacji powstania zagrożenia dla nich. Istotne jest też właściwe odżywianie, higiena i dostęp do antybiotyków. Rozwiązaniem problemu zbyt dużej śmiertelności matek w krajach rozwijających się z pewnością - zdaniem kongresmena - nie jest upowszechnienie aborcji.
Źródło: LifeSiteNews.com, AS